CZAS MANKURTA
 
Pewien mój znajomy tatarskiego pochodzenia zwykł opowiadać historię o mankurtach. Otóż, gdy jego koczowniczy przodkowie chcieli całkowicie zniewolić osobę wziętą w jasyr, nakładali mu na głowę czapkę z surowej skóry, której nie spo-sób było zdjąć. Skóra wysychała zmniejszając swoją objętość i uciskując mózg, przez co człowiek ów z czasem stawał się upośledzony pod wieloma względami, a między innymi i pragnienia wolności. Zapewne zaś w sprawach, które interesowały jego pana pozostawał sprawny, gdyż proceder ten był jednak praktykowany. Człowiek stawał się niewolnikiem - mankurtem.
Współczesna cywilizacja białego człowieka to nic innego jak fabryka mankurtów. Ludziom zostawia się coraz mniej możliwości decydowania o sobie. Każdego dnia, pod pozorem tzw. dobra ogólnego, pojawiają się kolejne ograniczenia. Człowiek staje się pionkiem na planszy armii biurokratów ponadpaństwowego molocha, który jest jeszcze w fazie kreacji, ale jednego możemy być pewni: jego osta-teczny kształt na pewno nie napełni nas zachwytem.
Mankurt tatarski żył w jednym tylko celu - by być niewolnikiem. Z uwagi na swe upośledzenie innego losu sobie nie życzył. Współczesny człowiek dla globalnego Systemu również zaczyna odgrywać tylko jedną rolę - rolę konsumenta. I, tak jak mankurt, nic innego dla siebie nie pragnie. Hedonizm sięgnął zenitu swego potencjału, za którym filozofia rozpływa się w oceanie przyzwolenia na niewolnictwo własnej osoby.
Jakiś czas temu uczestniczyłem, w ramach Dyskusyjnego Klubu Filmowego, w projekcji filmu "Truman Show". W dyskusji po filmie jeden z widzów stwierdził, że nie rozumie dylematów głównego bohatera: miał zapewniony (całkiem dobry) byt, a w jego ramach wszystko, co do przeżycia trzeba, więc o co mu chodziło? Po co po-rzucił wszystko, by iść na niepewne? Oto wyrazisty syndrom ucieczki od wolności. Za cenę złotej klatki i pełnej miseczki człowiek współczesny zdaje się rezygnować z wolności, bez żalu i z niezrozumieniem odnosząc się do historycznych zachowań przodków (te głupie wojny, honor...). Dla lepszego samopoczucia słowa: tchórzostwo, honor, odwaga zamieniono na pseudofilozoficzne, lecz tak naprawdę skrywające nę-dzę i najniższe ludzkie instynkty: pacyfizm, tolerancja. Wpojenie antropocentryzmu i przekonania, że najwyższą wartością jest człowiek i ludzkie życie miało na celu roz-grzeszyć z bierności wobec zła, które dzieje się wokół, nawet z rezygnacji do samo-obrony.
Zamiast tego współczesny mankurt otrzymuje atrapę wolności w postaci quasi-demokracji, z tak skonstruowaną ordynacją wyborczą, by władza mogła sterować zachowaniami wyborczymi mas.
Pomimo tego wszystkiego współczesny mankurt i tak jest w lepszej sytuacji niż jasyr przodków mego kolegi. Przy odrobinie silnej woli może wyzwolić się z okowów ogłupiającego Systemu. Niewolnik sprzed wieków nie miał tej możliwości. Jednak i tak wysiłek jest to ogromny, przerastający siły większości. Po pierwsze, trzeba chcieć, a to trudne. Żeby chcieć, trzeba zdawać sobie sprawę, czyli być świadomym. Jednak żeby mieć świadomość, trzeba spojrzeć w inną stronę niż reszta stada. A to nawet niebezpieczne.
Słabym punktem współczesnego systemu mankurstwa jest fakt, że - w odróżnieniu od protoplastów, których upośledzenie miało charakter stały, gdyż było skutkiem ingerencji fizycznej - stanowi ono zniewolenie psychiczne. To zaś oznacza, że nie ma charakteru ostatecznego. Do jego podtrzymywania konieczny jest zmyślny system, który można by porównać do słynnego "Weź pigułkę" z filmu "Seksmisja" J. Machulskiego. Taką pigułką jest dziś propaganda, która wyznacza zarówno kierunki polit-poprawności, formularz rozumowania oraz wzorce zachowań, modę, kulturę, naukę, stosunki międzyludzkie etc. Automaty z pigułkami są wszędzie, tak rozmieszczone, by mankurt nie miał problemów z jej zażyciem i - broń Boże! - nie ujrzał świata takim, jaki jest on w rzeczywistości. Zażywa go więc nieświadomie czytając opiniotwórcze magazyny, oglądając telewizyjne wiadomości, słuchając radia, kazań postępowych księży, rozrywając się programami rozrywkowymi, angażując się w życie gwiazd show-biznesu.
Nic to nowego. Nowa jest tylko skala mankurstwa, która nielicznych ociągających się z przyjęciem pigułki i zaczynających się zastanawiać, potrafi utwierdzić w przekonaniu, że mankurstwo to stan naturalny. Większość wszak nie może się mylić...
Dla nielicznych zaś, którym udało się zrzucić przyciasne skórzane czapeczki, otwarte pozostaje pytanie, jak walczyć z tym zniewoleniem? Mamy li tylko głosić swoje racje licząc na to, że widzowie demoliberalnego teatru oderwą na moment wzrok od sceny i spojrzą w naszą stronę, czy też pójść śladami filmowego Morfeusza i siłą wyrwać ludzi spod działania Matrixa? Pozostaje ustalić metodykę takiej...
Weź pigułkę.
Weź pigułkę.
Weź pigułkę.
.....................
.....................
.....................


Dariusz Magier
POWRÓT
 
© Dariusz Magier. Prawa autorskie zastrzeżone.
Pierwodruk: Czas mankurta, "Szczerbiec" 2004, nr 1-3, s. 7.