MAILEM Z BABILONU
SZROTWORLD


Gdyby chcieć odpowiedzieć, który przedmiot Babilończycy kochają najbardziej, wskażemy pojazdy dźwiękowe służące do przemieszczania się z miejsca na miejsce. Jedno- i wieloślady. A przede wszystkim samochody. Punktem honoru każdego Babilończyka jest posiadanie swoje własnego pojazdu, co skutkuje masowym zatykaniem miejsc zamieszkania oraz typowym obrazkiem stałego parkowania przed domem jednej rodziny kilku aut. No bo przecież jeden męża, drugi żony, trzeci dziecka. To w jednorodzinnych willach. Babiloński lud mieszkający w centrach miast wzoruje się, oczywiście, na patrycjacie, a nie chcąc być gorszym - zapożycza się na zakup coraz to nowszych modeli, i parkuje stare bolidy z Germanii wokół swych blokowisk, zamieniając na parkingi każdy metr kwadratowy przestrzeni. Place zabaw, parki, ostatnie niezagospodarowane metry kwadratowe trawnika, ba, nawet rynki miast i dziedzińce pałaców, jak w Radzyniu Podlaskim, wykładane są koską brukową i dzielone na boxy dla ukochanych kawałków blachy. A wszystko przy aplauzie babilońskiej gawiedzi, żądającej więcej i więcej. Nieliczne głosy sprzeciwu wobec - dajmy na to - likwidacji skwerku, pacyfikowane są wolą demosu żądającego prawa do parkowania nie dalej niż kilka metrów od kramiku, w którym kupuje papu i przedmioty codziennego użycia. To za dnia powszedniego. W soboty Babilończycy pucują swoje cacka przed niedzielnymi przejażdżkami, zaś wieczorami pożyczają je swoim nastoletnim synom, którzy przystają watahami na pustych parkingach i ślepych ulicach, palą gumy i „dyskutują o amerykańskich filmach”, jak to fachowo podpowiada dobrze poinformowany zespół muzyczny z Mysłowic. A potem z piskiem opon ruszają na trakt, cieszą się przestrachem spacerowiczów i podziwem w oczach koleżanek. Zaś wzdłuż wszystkich ulic wylotowych z miast jak grzyby po deszczu wyrastają cmentarzyska starych aut i ich części. Księżycowa estetyka. Dziwni ci Ba… [w tym miejscu dźwięk autoalarmu zza okna przerywa autorowi, który biegnie sprawdzić czy to przypadkiem nie jego pojazd wzywa swego pana/sługę*].

* - niepotrzebne skreślić

Dariusz Magier
POWRÓT
 
© Prawa autorskie zastrzeżone.
Pierwodruk: „Wspólnota Regionalna”, nr 40 (154) z 6 X 2009, s. R2.