AUDIOTERRORYZM
 
Pełnia lata. Pootwierane okna mieszkań i samochodów chłoną ożywcze powiewy świeżego powietrza, a zdarza się, że w zamian dają również coś od siebie. Niestety.
Owo myto to darmowy przegląd gustu muzycznego naszych sąsiadów lub przygodnych, osób. Chcesz czy nie, słuchasz ich muzyki. Jesteś na nią skazany.
Gdybyż to była jeszcze jakaś kojąca, spokojna, relaksacyjna melodia. Te jednak nie nadają się zazwyczaj do bardzo głośnego odsłuchiwania. Nader często jest to więc bezduszne walenie, połączone z rzężeniem głośników, które wydają się rozpadać pod wpływem basowego potencjometra, ustawionego na maksimum. Postępowa chęć pokazania innym własnych upodobań i uszczęśliwiania na siłę zostaje za-spokojona.
Nam zaś, już nie gombrowiczowsko a w sensie dosłownym "gwałconym przez uszy", nie pozostaje nic innego, jak pogodzić się z tą brutalną ingerencją w naszą prywatność i odejść na bezpieczną odległość lub zacisnąć zęby i czekać końca tortur.
Czy audioterroryzm jest mniejszym złem niż palenie w naszej obecności papierosów? Że nie szkodzi? Zależy jak na to patrzeć. Przymusowe ogłupianie, wprowadzanie w stan rozdrażnienia, nękanie to wszak przestępstwa. Z chmury papierosowego dymu można wyjść, lecz od nachalnego łup-łup-łup nie zdołasz się uchylić.
Nie sądzę, by proceder ten był wyłącznie polską domeną, a zatem jest to fragment "międzynarodowego audioterroryzmu", któremu światowy żandarm powinien rzucić wyzwanie, bez względu na to czy będzie nim Bush junior czy polskoidalny kandydat demokratów. Oczywiście Pan Prezydent RP nie zdoła się mu oprzeć, no i zaczątek koalicji gotowy.
A zatem okrutny audioterrorysto strzeż się. Być może sputniki szpiegowskie US Army już namierzają twój radioodbiornik.

Dariusz Magier
POWRÓT
 
© Dariusz Magier. Prawa autorskie zastrzeżone.
Pierwodruk: Audioterroryzm, "Wspólnota Powiatowa" 2004, nr 27, s. 5.