DODA, CZY NIE DA?
 
Kolega z rubryki "Trochę Kultury" popełnił gafę nie odnotowując "mega-wydarzenia kulturalnego" w postaci najazdu na część naszego powiatu "gwiazdy". Ale też redakcja nadrobiła niedopatrzenie profanów i oto z okładki poprzedniego numeru WP straszy popiersie owej nieskromnej niewiasty w skąpym, zapoconym pod pachami, różowym, kiczowatym wdzianku. Któż to taki? - niejaka Doda, która korzysta ze swoich pięciu minut sławy, snując soczyste opowieści z życia ludzkich bydląt.
Ziemia zawsze musiała nosić takie i stokroć gorsze typy, fascynujące masy swoją wolnością od pasa w dół. Różnica tkwi w tym, że niegdyś odbywało się to wszystko na obrzeżach ludzkiej cywilizacji, w smrodliwej mgle slamsów kultury i pseudoartystycznej cyganerii, w półświatku przenikającym się nawzajem ze sferą wyjętych spod prawa.
Dziś role się odwróciły - półświatek zatryumfował i tworzy główny nurt kultury masowej, a dawna cywilizacja przeszła na obrzeża, gdzieś daleko poza pory najwięk-szej oglądalności.
Ale nie odwracajmy głów. Bez naszego biernego w tym udziału nienormalność nie stałaby się normą, a zapomniana norma nie zostałaby zepchnięta do granic tolerancji. Daliśmy sobie wmówić, że większość nie może się mylić i przez to pozwoliliśmy poddać się zezwierzęceniu. Dla wielu nie jest już retorycznym tak oto postawione pytanie: czyżby miliardy much mylą się, buszując z rozkoszą w kupie łajna?

Dariusz Magier
POWRÓT
 
© Dariusz Magier. Prawa autorskie zastrzeżone.
Pierwodruk: Do-da, czy nie da?, "Wspólnota Powiatowa", 2004, nr 35, s. 4.