FRESQUO
 
Mówiąc mało odkrywczo, rzeczywistość jest ze wszech miar irytująca. Najbardziej jednak irytujące jest to, że smród rozkładu zaczyna docierać nawet do klasycznych fundamentów naszej cywilizacji, czyli rodziny. Dawny węzeł małżeński, który wy-trzymywał największe obciążenia, przypomina dziś jeno kokardkę na główce pierw-szokomunistki. Co gorsza, gremia decydenckie sanację kłopotów widzą w tym, co tak naprawdę je powoduje, czyli dalszym tzw. "wyzwalaniu się kobiet".
Kobieta to dziś w ogóle awangarda rewolucji. Mówiąc obrazowo, fanatyczka z po-chodnią niepostrzeżenie wdarła się do prochowni, a wokół, zamiast trwogi, rozlegają się radosne owacje, że ktoś wreszcie rozświetlił panujące ciemności.
Pewna znajoma, opisując mój stan, twierdzi, że to zgubny wpływ na organizm zmodyfikowanej genetycznie skrobi. Bardzo być może, ale jak w takim razie czuć się muszą karmieni nią od kilku pokoleń Amerykanie?! Mniej dziwię się już zaciekłości antyfederalnych paramilitarnych milicji białych protestantów.
My, "Europejczycy" mamy inne zmartwienia. Przede wszystkim jak utrzymać się na topie. Odkąd filosemityzm przestał być trendy (tak, tak, do nas na prowincję wszystko dociera z opóźnieniem), niektórzy nie mogą znaleźć sobie miejsca. No bo na odchudzanie w ciąży (moda prosto z Hollywood!) to nie każdy sobie może pozwolić, a konkretnie tylko kobiety. Zresztą dzieci to... takie "amerykańskie", takie pospolite, takie niepoprawne politycznie, takie klerykalne, ba, może nawet faszystowskie... Oto do czego doszliśmy od wczoraj do Środy.
Na dnie niejednego mózgu, samotnie kołacze się jednak jedno małe "ale": a co, jeśli jutro jednak istnieje? Zostanie tylko puste zaklęcie: Jak mnie telewizjo (i kobieca praso) skrzywiłaś, tak powiedz mi teraz, jak dobrać meble do mojej psychicznej skoliozy. O tym się jednak nie pisze, choć sam ten etap powinien cieszyć, wszak świadomość posiadania garba to już pół zwycięstwa.

Dariusz Magier
POWRÓT
 
© Dariusz Magier. Prawa autorskie zastrzeżone.