L4 NA ŚWIĘTY WALENTY
 
Św. Walenty to z dawien dawna patron ludzi o słabych głowach. Właśnie dlatego w jego gestii jest opieka nad zakochanymi, których umysły pracują wszak pod bardzo dużym wpływem niezdrowego afektu.
Od wielu lat żyjemy w czasach gloryfikacji miłości, która podobno jest najważniejsza. Przekonać nas o wyższości afektu nad rozumem mają wszystkie trędowatopodobne powieści i filmy oraz naiwna wiara, że miłość zakochanej pary przezwycięża wszystko.
Osobiście uważam, że zakochanych powinno się poddawać kilkudniowej kwaran-tannie, w trakcie której aplikowano by podopiecznym św. Walentego codzienną lewatywę, zimne prysznice, elektrowstrząsy i puszczało piosenki w wykonaniu Michała Wiśniewskiego. Testem decydującym o powrocie do normalnego życia byłby zapis EKG, w trakcie robienia którego badanemu pokazywano by zdjęcie oso-by, która stała się powodem zatrucia umysłu.
Iluż nieszczęść można by w ten sposób uniknąć. Ileż osób uchronić przed złamaniem sobie życia. Ileż rodzin uratować przed rozbiciem. Ile unieszczęśliwiających meza-liansów nie doszłoby do skutku. Ile zbrodni popełnionych "z miłości" nie zaistniałoby. Zakochanie, jako choroba, otrzymałoby swój własny numer statystyczny. W przypadku wystąpienia pierwszych objawów zakochania delikwent maszerowałby do swojego lekarza rodzinnego (oczywiście zatrucie miłosne Narodowy Fundusz Zdrowia miałby już w swoim wykazie), który wypisywałby mu skierowanie na odwyk do specjalnej kliniki oraz L4 do zakładu pracy. Potem detox, którego długość zależałaby do stanu zakażenia organizmu i pacjent wracałby do życia jako zdrowy i w pełni władz umysłowych. Jeszcze raz człowiek wygrałby z naturą.
Ale póki co muszą wystarczyć domowe metody. Może ta od kaca, że chorobę należy zwalczać tym co ją spowodowało?

Dariusz Magier
POWRÓT
 
© Dariusz Magier. Prawa autorskie zastrzeżone.
Pierwodruk: L4 na Święty Walenty, "Wspólnota Powiatowa", nr 7/2005, s. 16.