LATARNIE I SUBSTYTUTKI
 
Zacietrzewieni ateusze, chcąc wykazać swą intelektualną wyższość nad ludźmi religijnymi, zwykli podawać przykład dogmatów religijnych, jako tego, co ogranicza mózg człowieka, nie pozwala mu się rozwinąć, ba, każe mu tkwić w „ciemnocie i zabobonie”.
Tymczasem owi ateistyczni „racjonaliści” z sercem po lewej stronie, zawróciwszy z drogi prowadzącej do Najwyższego, ogołocili się z szeregu imponderabiliów, bez których istota ludzka nie jest w stanie funkcjonować. Nic zatem dziwnego, że zdetronizowawszy Boga, szybko posadzili na ołtarzu człowieka, faunę, florę, ziemię, gwiazdy, mamonę czy co tam jeszcze. Okazuje się, że bez ołtarza trudno jest ludzkiemu bydlęciu żyć, bo wówczas wizja bezsensu istnienia jest porażająca. Baczmy, ostrzeże przed takim postępowaniem Tomasz a`Kempis, by stworzenie nie przesłoniło nam obrazu Stwórcy. Jeśli są więc humanitaryzm, ekologizm, „njuejdżyzm”, tolerancjonizm, filosodomizm etc. jakimiś nowymi quasi-religiami (antyreligiami?; współczesną formą pogaństwa?), a tak uważam, to wytworzyły one również substytuty dogmatów nie podlegających wśród wyznawców tych ruchów żadnym dyskusjom. Jest ich kilka: dogmat przeludnienia, dziury ozonowej, wyższości socjalizmu międzynarodowego nad narodowym i wreszcie najnowszy, święcący dziś tryumfy, dogmat globalnego ocieplenia. A wszystko to w polewie politycznej poprawności, która jawi się jakąś koszmarną współczesną odmianą cenzury, sprawiającej, że człowiek zaczyna mówić (a później już i myśleć), tak jak chcą go usłyszeć nadawcy orwellowskiego Ministerstwa Prawdy. Szczekaczki na latarniach jako substytuty dogmatów i substytutki homo sapiens pod latarniami. A poza lucyferycznym kręgiem (przypominam, Lucyfer tzn. Niosący światło) my: topniejąca armia „ciemnoty i zabobonu”. Czyli normalności.

Dariusz Magier
POWRÓT
 
© Dariusz Magier. Prawa autorskie zastrzeżone.
Pierwodruk: Latarnie i substytutki, „Wspólnota Regionalna”, nr 24/2007, s. V.