MAGNAT
 
Jak twierdzą niektórzy, słowo magnat, czyli staropolski wielmoża, pochodzi od zbitki słów „ma gnat”. „Mieć gnat” oznaczało posiadać znamienitego przodka, który windował ród ponad głowy nominalnie równiej braci szlacheckiej. Zwykle był to protoplasta rodu, to on wsławiał się jakimś niesamowitym czynem wojennym, za który uzyskiwał od króla herb.
I nic innego jak taki „gnat” protoplasty Eustachego Potockiego wykopano ostatnio przy pracach ziemnych przy radzyńskim pałacu. Wszystko się zgadza. Potocki wielkim magnatem był? Był. Pałac przeogromny w dzikich terenach postawił? Postawił. „Gnat” antenata musiał mieć. Tak na zdrowy rozum - co z nim miał zrobić, jeśli nie umieścić w podwalinach owej perły północy - pałacu w Radzyniu. Oczywiście, że tą tytaniczną budowlę musiał oprzeć na tym, co miał najwartościowszego - na kościach pra-przodka. To on stanowić miał ów kamień węgielny, który ogniskuje w sobie pozytywną energię ludzi i przychylność niebios.
Tym samym chciałbym stanowczo przeciwstawić się teorii, jakoby znalezione kości należały do Jakuba Fontany - budowniczego pałacu, który wykonawszy swoją robotę został uśmiercony na rozkaz właściciela, by nic już nigdy równie pięknego nie zaprojektował, a Radzyń po wiek wieków świecił przykładem niedoścignionej świetności.
Czy należy oczekiwać jakichś następstw znaku, jakim było niewątpliwie wykopanie gnata Potockich? Nie dla owego rodu, nic gorszego niż czerwoni bracia nie może ich już spotkać, a tych już zaznali. Za to wieszczę cudowne lata dla mieszkańców naszego małego miasteczka - w końcu kiedyś kości opuszczą laboratorium policyjne i wrócą do Radzynia. I staną się dobrem ogólnym. Tak, kochani krajanie, będziemy mieli własnego gnata. Nadchodzą dobre czasy. Nie wiem jak wy, ale ja już zaczynam się rozglądać, którego by tu chama (z braku parchów) wybatożyć jako pierwszego.

Dariusz Magier
POWRÓT
 
© Dariusz Magier. Prawa autorskie zastrzeżone.
Pierwodruk: Magnat, „Wspólnota Regionalna”, nr 28/2007, s. V.