NIEZBĘDNI?
 
Czasem wydaje się nam, że istnienie szczebla ministerialnego jest niezbędne do funkcjonowania całej sieci instytucji powołanych do załatwiania konkretnych spraw. Weźmy Ministerstwo Edukacji Narodowej. Urzędnicy tegoż (zapewne również liczni przedstawiciele szkół) powiedzą, że jak to? A pensje? A programy? A lektury? A nadzór? A wytyczne? A wzorce druków? Tak jak gdyby pieniądze dystrybuowane przez MEN były drukowane w podziemiach gmachu przy alei Szucha w Warszawie, programów i zestawu lektur nie mógł opracować nauczyciel - i to znacznie lepszych, bo przystosowanych do potrzeb i wymagań uczniów (a raczej ich rodziców), a nadzoru wykonywać jedynie instytucje powołane do kontroli w zakresie przestrzegania podstawowych norm prawa. Od czasu wprowadzenia przymusowego szkolnictwa państwowego (wysokość czesnego w szkołach prywatnych w praktyce uniemożliwia ich powszechność) oświata stała się sposobem na tresowanie dzieci zgodnie z aktualnie rządzącą ideologią partyjną. Minister wie najlepiej, co potrzeba mojemu dziecku i jak powinno myśleć. W praktyce ma na nie większy wpływ niż ja, co stanowi już właściwie nieformalne ubezwłasnowolnienie mnie jako rodzica. Poza tym, oczywiście, niepotrzebnie biurokratyzuje system szkolny, co widać na przykładzie procedury podwyższania stopni zawodowych przez nauczycieli. Tym samym przyczynia się do upadku szkolnictwa.
Taki sam upadek spowodowałoby powołanie, powiedzmy, Ministerstwa Obuwnictwa. Jak nic za kilka lat okazałoby się, że (oczywiście dla mojego własnego dobra) mogę chodzić tylko w butach określonego kształtu, określonego koloru, z określonego materiału, nie zaś w takich jakie mi się podobają i jakie mi pasują. Poza tym ile godzin dziennie muszę w tych butach chodzić i ile par zużywać rocznie. Zaś sprzedawcy butów otrzymaliby ściśle wytyczone widełki poborów i precyzyjną procedurę zdobywania kolejnych uprawnień do sprzedaży danego rodzaju kamaszy. Odtąd coraz większa część ich czasu zawodowego poświęcana by była na gromadzenie teczek z dorobkiem zawodowym udowadniającym fachowość, a coraz mniejsza na produkcję butów. W efekcie butów byłoby coraz mniej, a ludzi chodzących na bosaka coraz więcej, z którą to pointą Państwa pozostawiam.

Dariusz Magier
POWRÓT
 
© Dariusz Magier. Prawa autorskie zastrzeżone.
Pierwodruk: Niezbędni?, „Wspólnota Regionalna”, nr 26/2007, s. V.