W POSZUKIWANIU STRACONEGO DUCHA
 
Rodzi się w naszym kraju reakcja. Reakcja pewnej, póki co małej (chyba) grupki ludzi, którzy szybciej niż inni doszli do ściany nicości a'la pustota ducha współczesnego Zachodu. Dotarli, zobaczyli i... zawrócili z niechęcią.
Bo Zachód nie ma już ducha. Puste kościoły dawnej świetności obsługują jedynie upiory z dwoma małymi dziurkami po kłach heglowskiego ukąszenia. Po-nowoczesny człowiek utożsamiający się z tzw. wartościami Unii Europejskiej to taki współczesny wij, nastawiony tylko na jedno, na konsumpcję.
Odwrót od okcydentalizmu to poszukiwanie utraconego ducha, czegoś, co jeszcze nie tak dawno temu mieliśmy u siebie na wyciągnięcie ręki, a co bezmyślnie zatraciliśmy. Niepostrzeżenie.
Ale ten duch istnieje ciągle na terenach, które przez wieki stanowiły integralną część słowiańskiej cywilizacji naznaczonej piętnem polskiej kultury. Dlatego, wbrew modom i trendom narzucanym odgórnie niczym kolejny plan pięcioletni, coraz większe grupy ludzi budzą się z hedonistycznego matrixa i planują wyjazdy na wschód, by tam, choć na chwilę znowu poczuć, jak życiodajne soki krążą pomiędzy świeżo odciętymi pniami a korzeniami tkwiącymi jeszcze pod ziemią. Krążenie to sprawia, że zdajemy sobie sprawę z tego, co to jest życie, jak winno wyglądać i na czym polegać. Czasami jedna rozmowa z przypadkowo napotkaną staruszką, fragment krajobrazu, czy omszały kamień nagrobny z na poły zatartym polskim nazwiskiem i nagle możemy poczuć, jak głęboko w piersiach odradza się duch. Poczujemy ból, jak zwykle przy narodzinach. To oznaka świadomości tego, co tra-cimy. Czy bezpowrotnie? Ci ludzie, dają nam nadzieję, że nie.

Dariusz Magier
POWRÓT
 
© Dariusz Magier. Prawa autorskie zastrzeżone.
Pierwodruk: W poszukiwaniu straconego ducha, "Wspólnota Powiatowa", 2004, nr 34, s. 4.