ŻNIWO
 
Za nami wspomnienie Świętej Anny, patronki żniwiarzy i ludowej jesiennej panny. Póki co parno, ale ani się obejrzymy jak zimne wieczory i ranki dadzą o sobie znać. Wiatr strąci pierwsze pożółkłe (z powodu suszy? - tak to sobie tłumaczymy) liście. I niejeden pomyśli sobie: lato (życie?) mija.
Ale to żniwo się nie kończy i wielu żniwiarzy nie upatrujących sobie w matce Najświętszej Panienki patronki, nie wypuszcza z dłoni sierpów. Ba, wydają się dopiero rozpoczynać pracę. Im bardziej ludzie bowiem zagubieni w świecie, w którym cywilizacja śmierci ruguje myśl o Bogu, tym więcej marnujących się istnień i zatraconych w chaosie umysłów, które uwierzyły, że człowiek sam z siebie coś znaczy. I że świat istnieje dla niego.
Mówiąc biblijnie: żniwo wielkie, a wielu żniwiarzy zadowala się tylko plonami z poprzednich lat. Obserwujemy za to wzmożony ruch sekciarzy i innych heretyków, którzy werbują owieczki rozproszone przedłużającym się mrokiem, panującym w owczarni. Wystarczy spojrzeć na łamy naszego tygodnika, na których w ostatnim czasie dostrzeżemy zdecydowaną nadreprezentację jednej z protestanckich denominacji, której liczebność w Radzyniu jest odwrotnie proporcjonalna do czynionego wokół siebie zamieszania.
- Wszystkich nie uda się nam zbawić - mawia ulubiony ks. Karol. A jednak szkoda tych, których błędne mniemania uwiodły. Zwłaszcza, że ofiarą padają nie ci spoganieni liberalną ideologią, którzy żywią się codzienną pigułką propagandowej padliny, i nie ci jawni przeciwnicy, którzy od dawna są już parobkami księcia-tego-świata, ale osoby naprawdę poszukujące.
Bombardowanie nigdy nie przynosi korzyści bombardowanym. Również, to złudne, bombardowanie miłością.

Dariusz Magier
POWRÓT
 
© Dariusz Magier. Prawa autorskie zastrzeżone.
Pierwodruk: Żniwo, "Wspólnota Powiatowa", nr 31/2005, s. 10.