ROMAN DMOWSKI. MIĘDZY DUCHEM A REALIZMEM
 
"A my tutaj pozostali,
stłumiwszy serc naszych lament,
ślubujemy czynić dalej,
co nam każe Twój testament"

Artur Chojecki
"Elegia na śmierć Romana Dmowskiego"
 
Jest wielkim paradoksem historii, że wymarzona przez Dmowskiego, pod względem geograficznym i narodowościowym, Polska powstała w czasach, gdy ruch narodowy został zupełnie wypleniony ze sceny politycznej. Że została zrealizowana rękami ludzi, których uważał za głównego wroga nacjonalizmu - komunistów pozo-stających na usługach obcego mocarstwa.
Ruch narodowy po II wojnie światowej, trwający w katakumbach emigracji, stanowił jedynie zakonserwowaną formę żywej niegdyś idei. Oderwanie od życia narodu pozbawiło go możliwości rozwoju, przez co reaktywowanie ruchu narodo-wego po upadku PRL-u sprawiło, że jego bazą stała się skostniała myśl stworzona przez endeków grubo przed półwieczem. Myśl oparta o ówczesne realia i zjawiska społeczne. Posługując się peerelowską nowomową można by stwierdzić, że nadbudowę współczesnego ruchu narodowego zaczęto stawiać na bazie sprzed dziesiątków lat, wokół której unosić się zaczął duch dogmatyzmu. Pisma Romana Dmowskiego dla wielu stały się świętymi zwojami odrodzonej idei nacjonalistycznej, zresztą wbrew treści w nich zawartej, która każe ideę narodową dostosowywać do realiów społecznych współczesności. W przedmowie do czwartego z kolei wydania Myśli nowoczesnego Polaka (lata trzydzieste XX w.) Pan Roman wyraźnie wskazywał, że idea narodowa ma być "związana z życiem i sposobem myślenia współczesnej Polski, [...] szukaniem odpowiedzi na męczące zagadnienia naszej rzeczywistości".
Tym samym przyrzeczenie o realizowaniu testamentu, zawarte w przytoczo-nej na początku frazie Chojeckiego, wielokrotnie staje się jedynie figurą poetycką. Przerzedzone szeregi bojowników idei narodowej, posługujące się niezrozumiałym dla większości społeczeństwa językiem, mogą zaś niekiedy przywodzić na myśl sie-roty po Wielkim Polaku, miotające się między treścią idei dostosowanej do I połowy XX w., a realiami początku wieku XXI. A przecież największą, ponadczasową myślą Romana Dmowskiego była racjonalizacja działań politycznych, oparcie stosunków politycznych na realizmie. Był bowiem Pan Roman największym polskim anty-romantykiem. Wychowany w duchu pozytywizmu oraz uznania dla badań opartych na solidnych empirycznych podstawach, realizował to również w polityce. Pod tym względem, jak słusznie zauważył to przed rokiem dr Adam Wielomski podczas uro-czystości związanych z obchodami rocznicy śmierci naszego bohatera, był Dmowski polskim uczniem Bismarcka. Z tego punktu widzenia jego idea ponosiła dotychczas porażki. Nie znalazła szerokiego dostępu do umysłów polskiego społeczeństwa. Niestety, półwiecze internacjonalizmu komunistycznego, rozpasanego brakiem przeciwników politycznych, a zwłaszcza ruchu narodowego, poczyniło w psychice Polaków dalsze spustoszenia. A wszystko zgodnie z przekonaniem samego Dmowskiego, że socjalizm to kolejna wersja bierności i romantyzmu.
Od początku XIX w. działania Polaków podszyte są duchem romantyzmu, który w polityce wyraża się podporządkowaniem jej abstrakcyjnym teoriom. Wspomniany już tu Wielomski ujmuje to bardzo trafnie: "Romantyk nie patrzy na stosunek sił, uważa, że do zwycięstwa wystarcza przewaga moralna lub podporządkowanie działań wyznawanej, a mającej status 'słusznej', ideologii. Mickiewicz w swej apologii narodowych insurekcji stwierdza, że nie należy porównywać liczby powstańców z armiami zaborczymi, gdyż to nie liczba, uzbrojenie i wyszkolenie decydują o zwycięstwie, lecz stan ducha. To duchy, a nie armie, toczą boje na polach bitew".
Brak realizmu politycznego u Polaków, brak nawyku walki o swoje wywodził Roman Dmowski z typu wychowania narodowego. Przyczynę bierności widział w historii, w tym, że społeczeństwo polskie przez stulecia składało się tylko z dwóch nie rywalizujących ze sobą warstw: szlachty i chłopstwa. To miało być przyczyną nie wykształcenia się w polskim społeczeństwie warstwy mieszczańskiej, później burżuazji. Przeznaczona dlań nisza opanowana została przez obcych nam społecznie Żydów, którzy stanęli na drodze stworzenia w Polsce nowoczesnej demokracji. W ten sposób w XIX i pierwszej połowie XX w. Polacy wzięci zostali w kleszcze dwóch przeciwników: wewnętrznego - Żydów oraz zewnętrznego - Rosjan; dwóch narodów najbardziej przesiąkniętych mesjanizmem - dziwaczną ideą wyrosłą na bazie romantyzmu. Jak zaś uważają niektórzy, zagrożony naród upodabnia się najbardziej właśnie do swoich przeciwników. Następstwa tego opisuje Dmowski m.in. w Myślach nowoczesnego Polaka, wskazując na "nieumiejętność myślenia o sprawach własnego narodu w taki sam sposób, w jaki myśli się o narodach innych, [co] z konieczności doprowadza nas do traktowania swej społeczności jako narodu wyjątkowego, istniejącego poza wszelkimi prawami społecznymi, narodu słowem wybranego".
Pokutuje to zresztą po dziś dzień, kiedy chętnie stawiamy siebie w zupełnie innym świetle niż narody sąsiednie, nieustannie chcemy widzieć się w roli owego Winkelrieda, który co prawda cierpiał, ale za to wyzwolił Europę środkową od ko-munizmu. I wierzymy, że za to teraz należy się nam wieczne uznanie świata. Może dlatego tak trudno zrozumieć niektórym (niestety, również politykom), że bitwa o interesy Polski nigdy się nie kończy, że mają się o nie troszczyć tylko i wyłącznie Polacy, a obietnice sąsiadów trzeba przyjmować ze szczególną ostrożnością. "Codzienne doświadczenie - pisze Dmowski - nas uczy, że na tym świecie coraz mniej jest miejsca dla słabych i bezbronnych, że coraz mniej uwagi poświęca się tym, którzy biernie, z uległością znoszą krzywdy, ale to nam nie przeszkadza podnosić swojej słabości fizycznej i moralnej do godności cnoty i z jej stanowiska ferować wyroków w postępowaniu innych [...]. Stąd wytwarza się dla Polski jakieś wyjątkowe stanowisko: innym narodom wolno mieć najbrudniejsze interesy, dążyć do ekspansji, uważa się za zupełnie naturalne, że posiadają silną organizację państwową; dla Polski byłoby to wszystko w ich przekonaniu nieprzyzwoitym, nie-zgodnym z jej duchem".
Doskonały przykład takiego myślenia mieliśmy niedawno w postaci tzw. listu intelektualistów, sprzeciwiających się twardemu stanowisku rządu w sprawie zachowania postanowień traktatu nicejskiego. A przecież polityka narodowa nastawiona na bezkolizyjne dryfowanie w przestrzeni historycznej staje się w gruncie rzeczy regresem prowadzącym do autodestrukcji duchowej i fizycznej narodu, na końcu której zawsze czeka podporządkowanie kulturalne i polityczne narodowi przejawiającemu większą ekspansję. Ułuda dobrobytu ekonomicznego staje się nierzadko przyczyną regresu sił witalnych narodu, ich starzenia się i upadku. Wizja klęski bytu narodowego bardzo często rodzi fałszywe ścieżki ratunku. W Myślach nowoczesnego Polaka Dmowski ujmuje to prosto: "U narodów upadających częstokroć zjawiają się teorie nakazujące widzieć przyszłość w tym co je zabija".
Romantyzm wpisany jest w ideę polskiej państwowości i Dmowski również zdawał sobie z tego sprawę. Polonia Restituta powstała niejako z uniesienia ducha - rewolucji, toteż na każdym kroku musi prowadzić wewnętrzną walkę z tym "grze-chem założycielskim", by wydobyć się ku realnej polityce, którą ma znamionować ewolucjonizm. Po doświadczeniach internacjonalizmu jest to zadanie jeszcze trudniejsze. Daleka od racjonalnych podstaw argumentacja, jaką stosowano niedawno przekonując do Unii Europejskiej, jest typowym przykładem wygrywania romantycznego ducha nad realizmem.
Z drugiej strony ruch narodowy nie może zostać pozbawiony ducha, który konieczny jest do zaistnienia narodu. Warunkiem rozwoju idei narodowej, a co za tym idzie, przełożenia jej na rozwój Ojczyzny, musi być zaistnienie pewnej równowagi między duchem a realizmem. Walka ducha i (określmy go językiem komputerowym) realu odbywa się na kartach wszystkich pism Dmowskiego.
Co składa się na to, co zwiemy duchem w idei Pana Romana? Odpowiedź znajdujemy w pracy Nasz patriotyzm.
Po pierwsze, wiara narodowa. Autor pisze: "Ufni w prawość tej wiary idziemy naprzód, nie bacząc na kierowane przeciw nam ciosy ze strony obcych wrogów, ani na mniej lub więcej uczciwe oskarżenia, rzucane na nas przez swoich".
Po drugie, język.
Po trzecie, katolicyzm
I po czwarte - kultura narodowa.
Do tych czterech punktów, nazwijmy je imponderabiliami transcendentalny-mi, dołączyć należy imponderabilia racjonalne, takie jak prawo i ekonomia. Wszystkie one stworzyć mają rdzeń polskiego patriotyzmu, złożonego zarówno z ducha jak i realu. Natomiast efekty tego mariażu mają być już tylko realne i wymierne dla całego narodu. "W praktyce politycznej - pisze Roman Dmowski - rzetelne sta-nowisko narodowe sprowadza się do obrony tych klas, których podniesienie i dobrobyt leży w interesie narodu, a których nędza i ciemnota zgubę społeczeństwu gotują. Patriotyzm nie nakazuje jedynie konserwowania narodu, ale czuwanie nad możliwie szybkim i prawidłowym sił jego rozwojem" (Nasz patriotyzm).
Jednym z najważniejszych duchowych składników nacjonalizmów europejskich jest chrześcijaństwo, nad którym przeto proponuję chwilę się zatrzymać. "Bez tego, co zrobił chrystianizm i Kościół Rzymski w dziejach, nie istniałyby narody dzisiejsze" - pisze Pan Roman w pracy Kościół, Naród i Państwo. "Dziełem Kościoła było wychowanie indywidualnej duszy ludzkiej, mającej oparcie moralne w swym własnym sumieniu, a stąd posiadającej poczucie obowiązku i odpowiedzialności osobistej". Ducha wyraża fraza: "My, ludzie myślący i czujący po polsku", którą posługuje się Dmowski. W przypadku narodu polskiego taki wpływ miał katolicyzm. Zacytujmy ojca polskiej myśli narodowej: "Katolicyzm nie jest dodatkiem do polskości, zabarwieniem jej na pewien sposób, ale tkwi w jej istocie, w znacznej mierze stanowi jej istotę. Usiłowanie oddzielenia u nas katolicyzmu od polskości, oderwania narodu od religii i od Kościoła, jest niszczeniem samej istoty narodu" (Kościół, Naród i Państwo). Tym samym religia katolicka była tym czynnikiem, który "urabiał" narodowego ducha. W cytowanej przed chwilą pracy Pan Roman pisze również: "Kościół, bądź jako współpracownik prawa, bądź w walce z nim, urabiał wiekową pracą duszę jednostki, zbliżał ją ku dojrzałości, kształcił w niej sumienie, niszczył pierwotne, utrudniające byt społeczny instynkty, naprawiał obyczaje, [...] tworzył silną rodzinę. [...] Panujący bądź popierali go w tej pracy, bądź prze-szkadzali mu, toteż taką pracę mógł wykonać tylko potężny Kościół, powszechny, niezależny od władzy państwowej i zdolny jej się przeciwstawić".
Nacjonalizm jest u swych źródeł racjonalną reakcją narodów katolickich na ekspansję społeczności protestanckich. To, z jednej strony, wyraz ducha narodów katolickich, z drugiej real, gdyż "wyrósł ten ruch z warunków i potrzeb chwili, a nie z doktryny, [...] zrodziło go życie, nie zaś oderwane sekciarstwo". Dualizm ducha i realu wpisany jest więc w "akt założycielski" polskiego ruchu narodowego oraz w samą istotę narodu i jego funkcjonowanie. Zwłaszcza w życiu codziennym narodu, opar-tym o zasady katolickie, real musi nadążać za duchem. "Wielki naród - pisze Dmowski - musi nosić wysoko sztandar swej wiary. Musi go nosić tym wyżej w chwilach, w których władze jego państwa nie noszą go dość wysoko, i musi go dzierżyć tym mocniej, im wyraźniejsze są dążności do wytrącenia mu go z ręki" (Kościół, Naród i Państwo).
Warto w tym miejscu odpowiedzieć sobie na pytanie: dlaczego Dmowski dro-gę do samorealizacji jednostki widzi właśnie w idei narodowej? Przyczyny są stricte racjonalne. Uznaje bowiem, zupełnie tak samo jak współcześni kontynuatorzy jego dzieła, że właśnie w ramach wspólnoty narodowej możliwy jest maksymalny rozwój jednostek i grup społecznych. Naród wedle Dmowskiego stanowi niewyczerpalne źródło wielkiej energii, z której zawsze wykrzesać można iskrę czynu. Jak pisze: "Sile wrogów trzeba przeciwstawić własną siłę, trzeba ją wydobyć z narodu i organizo-wać". Środkiem do osiągnięcia celu ma być "wydobycie jak największej energii z narodu i zorganizowanie jej do walki o jego byt i potęgę".
Dodajmy z dzisiejszego punku widzenia, że dotychczas nie pojawiło się inne, alternatywne źródło energii społecznej, zdolne do budowania, a nie destrukcji, pod wpływem której stworzono by nowoczesny naród. Naród, który - powtórzmy za Dmowskim - "uważa państwo za swoje, siebie za odpowiedzialnego w nim gospodarza i wykazuje coraz silniejszą dążność do kierowania nim", co stanowi wyraz racjonalizmu realizowanego w polityce. Polityka nigdy nie będzie przynosiła realnych efektów bez poznania społeczeństwa, któremu ma służyć i zrozumienia istoty więzów społecznych. "Musi wychodzić z rzeczywistości, z faktów, a nie z oderwanych założeń". Jak w żadnej innej dziedzinie, przenikanie się czynników duchowych i racjonalnych musi w polityce przybierać formę jak najbliższą ideału. Jak zauważa Pan Roman, podsumowując pracę Kościół, Naród i Państwo: "Polityka jest rzeczą ziemską i punkt widzenia polityczny jest ziemski, doczesny. Ale z tego punktu widzenia religia w życiu narodów jest najwyższym dobrem, które dla żadnego celu nie może być poświęcane".
Tak więc duch przenicowany realem - oto co powinno cechować członka ruchu narodowego. Z kolei zasady moralne takiego człowieka nakreślił Dmowski podczas przemówienia z okazji powołania Obozu Wielkiej Polski 4 grudnia 1926 r. Są one istotne, bo tylko takie walory umysłowe i fizyczne pozwolą na oparcie się czyhającym pokusom indywidualnym, społecznym czy politycznym. Zasady mo-ralne stanowiące ducha człowieka będą jego tarczą, mieczem zaś ma być racjonalizm, realna ocena sytuacji i wybranie odpowiedniej drogi, nierzadko pod prąd opinii większości, czyli - jak nazwalibyśmy to dzisiaj - wbrew opinii publicznej i tzw. autorytetów moralnych. Myśl przewodnia musi być jedna i Dmowski ją artykułuje: "Polska, jako całość, wszystko jedno, niech się świat wali, niech się świat przewraca, niech zmieniają się ustroje, ale my przez te burze przyżeglujemy z naszą łodzią narodową tak, że się ona nie rozbije" (Nasz program, 1925).
Powyższy cytat jest dobitnym przykładem anty-internacjonalizmu Pana Ro-mana, który wyrasta z przekonania, że socjalizm i jego pochodne stanowią uosobienie romantyzmu. Tzw. lewicowe ideały to duch podniesiony do absurdu. Ich uosobieniem będzie socjalizm utopijny. Natomiast połączenie utopijnego socjalizmu z próbą jego realizacji zrodzi krwawe mutacje takie jak: bolszewizm, faszyzm, na-zizm, bądź państwopodobne zdehumanizowane biurokratyczne molochy. Niechęć Dmowskiego do nich wyrasta z przenikliwości, która w realizacji abstrakcyjnych idei socjalistycznych upatruje końca narodów.
Bo idea narodowa jest najlepszą drogą do wywyższenia jednostki, a wynika to z faktu, że powstała jako naturalny etap rozwoju społeczeństw wyrosłych z tradycji Zachodu. Tradycji w której duch i real współżyją w idealnej symbiozie. Ojciec pol-skiego ruchu narodowego ujmuje to następująco: "Nasza cywilizacja, cywilizacja rzymska, wielkość swoją, swą wyższość nad wszystkimi innymi zawdzięcza przede wszystkim temu, że podniosła jednostkę ludzką i uczyniła ją przedmiotem prawa". W tym miejscu odnosi się Dmowski do tzw. zdobyczy rewolucji francuskiej, przestrzegając, że nasza cywilizacja widzi jednostkę jako kommunis: w rodzinie, społeczeństwie. Tym samym dobro społeczności stawia ponad prawami jednostki. Pisze: "Zasada [...] praw jednostki wyzwolonej z wszelkich krępujących ją więzów, przeciwstawionej społeczeństwu i państwu - pojmowana, jak ją pojęła rewolucja francuska i jak ją pojmuje [...] wiek XX - jest zabójczym wypaczeniem podstaw cywilizacji rzymskiej" (Zagadnienie rządu, 1927). W ciągu kolejnego półwiecza ta anty-kultura, nieludzkość, jak nazwałby ją Bierdiajew, zdobywała kolejne przyczółki i obecnie, na progu XXI w. zdaje się być politycznym tryumfatorem. Opór przed atakiem owej nieludzkości, zarówno w czasach Dmowskiego, jak i obecnie, opierał się na Kościele oraz na instynkcie, którym ponad 1000 lat chrześcijaństwa obdarzyło Europejczyków. Oto, jak zauważa Dmowski, prawdziwe "dziedzictwo stuleci, dziedzictwo moralne i prawne, będące wynikiem wiekowej pracy Kościoła, państwa, instytucji prawnych, [gdyż] jednostki i społeczeństwa noszą w sobie całą przeszłość" (Zagadnienie rządu). A więc, jak byśmy ją określili, pamięć ducha, którą trzeba przeciwstawić duchowi zniszczenia.
A przeciwnik ten to wyjątkowy przejaw realizowania abstrakcji anty-ducha, ducha socjalnego, klasowego, zrodzonego z tragedii rewolucji. Bo tylko tragedia była w stanie zrodzić takiego ducha zniszczenia, anty-boską podniosłość ducha rewolucji, który unosi się nad systemem ustrojowym współczesnej Europy. Roman Dmowski, przenikliwy obserwator rzeczywistości, ujmuje to następująco: "Obecny system rządzenia w całej Europie szybko prowadzi do rozkładu wielu instynktów religijnych, moralnych i społecznych, tego cennego dziedzictwa przeszłości, na którym byt narodów i państw się opiera" (Zagadnienie rządu).
Z dzisiejszego punktu widzenia, z obserwacji procesu tworzenia się nowoczesnego narodu polskiego dokonującego się na przełomie XIX i XX wieku, w którym to dziele główne role odegrali trzej bohaterowie naszej dzisiejszej uroczystości, historia zatoczyła koło. Naród, który wyemancypował się z nicości, bezładu i bezradności klasowej polskiego społeczeństwa, doprowadził do odrodzenia państwa Polskiego po 123 latach zaborów i przeprowadził je przez gehennę II wojny światowej i sowieckiego zniewolenia. Rozkład nastąpił dopiero w III RP. Obecny jego stan niestety znowu zaczyna przywodzić na myśl li tylko społeczeństwo. Czy oznacza to, że naród odegrał już swoją rolę w historii i przestał być potrzebny? Nic na to nie wskazuje. Nie pojawił się żaden nowy twór społeczny, który byłby w stanie wykrzesać z siebie energię do podnoszenia jednostki na wyższy stopień egzystencji. "Silne poczucie narodowe - pisze Dmowski - wynikające ze ścisłego, głębokiego związku jednostki z własnym narodem, jest [...] najpotęż-niejszym czynnikiem, zdolnym zapanować nad egoizmem jednostki, nakładającym na nią obowiązki, nie mające częstokroć nic wspólnego z jej osobistymi celami pociągającymi ją do bezinteresownych wysiłków, zmuszających do poświęceń, do oddania nawet życia. Tym samym poczucie narodowe jest dziś najsilniejszym z czynników łączących ludzi w jedną całość społeczną, najtrwalszą, najmniej zawodną podstawę bytu społecznego" (Zagadnienie rządu).
Jest więc naród, twór doskonały na okres XIX i XX w., nadal organizacją społeczeństwa, która stanowi podstawę jego najpełniejszego rozwoju. Czy na zawsze? Tego nie można zakładać, jak nie można zakładać końca historii. Byłoby to zresztą dogmatyzmem sprzecznym z ideą narodową i jej realizmem.
Obecny odwrót od idei narodowej nie jest zatem niczym umotywowany i wydaje się zupełnie nieuzasadniony, co powoduje aktualność wielu zagadnień poruszanych przez czołowych ideologów polskiej myśli narodowej. Dlaczego więc, można spytać, na takie trudności napotyka realizacja myśli Romana Dmowskiego? Prof. Wituch podczas sympozjum zorganizowanego w styczniu 1999 r. stwierdził, że wynika ono ze skali myśli Pana Romana oraz... zrealizowania części jego postulatów. Być może również sami nie zdajemy sobie sprawy z tego, ile pozostało w Polakach z Dmowskiego. Jak pisał Jędrzej Giertych zaraz po jego śmierci: "Dmowski-pisarz jest jednym z tych wielkich polskich pisarzy, którzy wiążą naszą cywilizację narodową najmocniej i najbardziej organicznie z wielkim światem cywilizacji łacińskiej. Bez większej przesady stwierdzić można, że gdyby nie Dmowski i jego twórczość pisar-ska - to całe oblicze naszego narodu byłoby dzisiaj [...] bez porównania mniej łacińskie i zachodnie, niż jest w rzeczywistości. Zarówno treść poglądów Dmowskiego, na wskroś europejskich, rzymskich, wywodzących się z dziedzictwa cywilizacyjnego Zachodu, świata katolickiego, starej, autentycznej Polski, jak nawet i forma, w której poglądy te zostały wypowiedziane i jako pokarm myślowy narodowi polskiemu dane - forma, której podstawowymi rysami są: rzymska, żelazna logika, łacińska jasność i prostota, łacińska lapidarność, zwięzłość, dobitność i siła - są i na zawsze pozostaną w naszym piśmiennictwie jednym z najpotężniejszych faktów sprawiających, że piśmiennictwo to należy na wskroś do zachodniej Europy".

Kończąc to wystąpienie, chciałbym podkreślić, że polski nowoczesny naród powstawał w procesie demokratycznym, którego zadaniem miało być podniesienie "ludu" do rangi świadomego i odpowiedzialnego za swoje państwo członu społe-czeństwa. Działalność Jana Popławskiego, Zygmunta Balickiego, Romana Dmow-skiego oraz środowiska skupionego wokół pisma "Głos" nastawiona była na łączenie pierwiastków etnosu i demosu w nowoczesny naród. Ironia historii sprawiła, że w 1989 r., gdy tworzyła się III RP, państwo w piastowskich, rzec by można endeckich, granicach, zamieszkałe przez jednolity, nowoczesny, suwerenny naród, na scenie politycznej zabrakło jego reprezentacji - silnego ruchu narodowego. Odradzającemu się, niepodległemu już państwu nadano niezgodną z duchem narodowym formułę obywatelską. Wystarczyło niewiele ponad 10 lat, by całkowicie rozbić społeczeństwo. Ruch narodowy, choć rosnący w siłę, nie jest jednak w stanie przybliżyć się nawet do wpływów jakie posiadał przed 1939 r. Wydaje się również, że w obliczu deformacji ustroju demokratycznego ruch narodowy musi znaleźć nową formułę na odbudowanie narodu. Droga narodowej demokracji a'la Dmowski będzie w tej sytuacji mało efektywna, o ile nadal chcemy wypełnić testament Pana Romana w punkcie doprowadzenia do rewolucji ideowej i narodowego odrodzenia Polski, a nie zadowolić się egzystowaniem na marginesie parlamentaryzmu. Niestety pod tym względem wielu współczesnych wyznawców idei narodowej ciągle można określić tylko sierotami po Dmowskim, otoczonymi przez społeczeństwo przepojone duchem romantyzmu. Ważne jest, by poczucie realizmu przetrwało choć w ruchu narodowym, skąd - gdy nadejdzie pora - zostanie przeszczepione na cały naród. Wówczas, gdy ten odrodzi się w nowoczesnej, adekwatnej do XXI w. formie.

Dariusz Magier
POWRÓT
 
© Dariusz Magier. Prawa autorskie zastrzeżone.
Pierwodruk: Roman Dmowski - między duchem a realizmem, "Nowa Myśl Polska" 2004, nr 8, s. 16-17.