Istnieje w społecznej
świadomości pewien pejoratywnie odbierany typ
organizacji stosunków międzyludzkich, który od czasów
próby praktycznej realizacji komunistycznej utopii
zwiemy biurokracją komunistyczną. W powszechnym
odczuciu oznacza on niesamowity przerost biurokracji,
wobec której jednostka się nie liczy (W. Majakowski:
„Jednostka niczym, jednostka zerem...”), jest masą
przydatną jedynie do formowania niezbędnych władzy
kreatur społecznych. Co gorsza, dziedzictwo komunizmu
(postkomunizm), którego pełnię otrzymaliśmy dzięki
istocie ustrojowej III RP, skazało nas na funkcjonowanie
w świecie zupełnie zdominowanym przez niezmieniony
aparat biurokratyczny. Przyjrzyjmy się zatem bliżej
biurokracji komunistycznej poszukując źródeł, z
których czerpie swą żywotność.
Teorie organizacji życia odnajdziemy w każdej
cywilizacji – makrostrukturach społecznych
różniących się od siebie przede wszystkim wyznawanymi
wartościami, a przez to tworzących charakterystyczne
dlań wzorce kulturowe. Gdyby sięgnąć do teorii
pluralizmu cywilizacyjnego Feliksa Konecznego [1],
rozrośnięty biurokratyzm nieodzownie przywiedzie nam na
myśl cywilizację bizantyńską (aczkolwiek Michael
Cherniavsky dowodzi, że moskiewska koncepcja władzy i
modelu panowania przejęta została nie z Bizancjum, a z
mongolskiej Złotej Ordy [2]). Przy czym bizantynizm to
dla Konecznego ustrój życia społecznego całkowicie
niemal zorganizowany wokół państwa, które jawi się
absolutem [3].
Szczególna rola biurokracji w systemie komunistycznym
zauważalna była od dawna. Richard Pipes zwraca uwagę,
że nie jest przypadkiem, iż pierwsze w dziejach
państwo komunistyczne charakteryzowało się tak
rozbudowanym aparatem biurokratycznym. Dowodzi, że nowa
władza w tym względzie przejęła po prostu tradycje
swego poprzednika ustrojowego – najbardziej zacofanego
i najbardziej absolutystycznego państwa w Europie:
Imperium Rosyjskiego. „Ta klasa służebna, mająca
obowiązki i przywileje, ale żadnych niezbędnych praw,
tworzyła zamkniętą i ściśle zhierarchizowaną kastę
odpowiedzialną tylko przed zwierzchnikami. Podobnie jak
biurokracja carska stała ponad prawem. Działała poza
publiczną kontrolą, często na podstawie tajnych
okólników. Za caratu awans na najwyższe stanowiska
nagradzano dziedzicznym tytułem szlacheckim.
Funkcjonariusze komunistyczni, którzy awansowali na
najwyższe stanowiska w biurokracji, wchodzili do
szeregów nomenklatury – komunistycznego odpowiednika
służebnej szlachty. Biurokracja sowiecka, podobnie jak
carska, nie tolerowała żadnych organizacji poza swoją
kontrolą i starała się je szybko «upaństwowić», to
znaczy włączyć do swojej hierarchii służbowej”
[4]. Oznaczałoby to, że bolszewicy czerpali w tym
względzie wzorce nie tylko (nie tyle?) z pism „ojców
założycieli” ruchu, Marksa i Engelsa, ale ulegli
determinizmowi własnej historii, a wręcz własnej
praktyki życia w przedrewolucyjnej Rosji. Pipes wskazuje
tego przyczynę: mimo że bolszewicy nie zamierzali
kopiować carskich wzorców, po odrzuceniu demokracji
„pozostały im tylko rządy autokratyczne. A to
oznaczało sposób rządzenia, do którego przywykli za
czasów Rosji carskiej” [5]. W ten sposób na
zaawansowane tendencje bizantyńskie w administracji
Imperium carów nałożył się biurokratyzm rewolucyjny,
który w praktyce ustroju typu sowieckiego będzie
oznaczał przejście od feudalizmu do merkantylizmu
(interwencjonizm, fiskalizm, polityka supremacji) i
przełoży się na etatyzm socjalistyczny. Włodzimierz
Marciniak skonstatuje, że „ideologia komunistyczna
bardzo szybko zaczęła się przekształcać w ideologię
Imperium z jej starymi maszynami władzy”,
przypominającą przezroczystą autorytarną piramidę,
zaś za nią „ukryta jest niejawna władza amorficznej
masy, którą trudno jest opisać i wewnątrz której
toczą się ostre konflikty” [6].
Co ciekawe, przerost bolszewickiej biurokracji zauważany
był również wśród samych komunistów. Lenin i inni
przywódcy bolszewiccy już w 1919 r., na VIII zjeździe
partii, odnotowali „częściowe odrodzenie się
biurokratyzmu w ustroju sowieckim” [7], za którym to
sformułowaniem kryło się niesamowite przeciążenie
zarówno partii jak i państwa przez pasożytniczą
warstwę funkcjonariuszy wykorzystujących swoje
stanowiska do prywatnych celów. Lew Trocki nazwie to
zjawisko biurokratyzmem antysowieckim, lecz jego
źródeł będzie upatrywał zupełnie gdzie indziej,
wskazując w duchu dialektyki marksistowskiej, że
„jest produktem sprzeczności społecznych pomiędzy
miastem a wsią, proletariatem a chłopstwem [...],
pomiędzy różnymi grupami chłopstwa, pomiędzy
różnymi warstwami klasy robotniczej, pomiędzy
różnymi grupami konsumentów i wreszcie, między
państwem sowieckim, jako całością, a jego
kapitalistycznym otoczeniem” [8]. Regulując te
sprzeczności biurokracja miałaby wzmacniać swoje
panowanie, przekuwać je w „niekontrolowane i samowolne
rządy, nie podlegające żadnej apelacji”, a – tym
samym – prowadzić do odpowiedniego doboru kadr,
dyktatorskich rządów i kultu osoby. Stan ten dowodzi
Trocki faktem, że w innym wypadku Stalin nigdy („z
natury rzeczy”) nie mógłby być wodzem mas, został
natomiast „wodzem biurokratycznych «wodzów», ich
spełnieniem i ucieleśnieniem” [9]. Oto – pisze
Trocki – „na bazie dyktatury proletariatu [...]
powstał po raz pierwszy z górnych warstw ludzi pracy
potężny biurokratyczny aparat, wznoszący się ponad
masą, komenderujący nią, korzystający z ogromnych
przywilejów, związany wewnętrzną odpowiedzialnością
zbiorową i wynoszący do polityki robotniczego państwa
swe odrębne interesy, metody i chwyty” [10]. To
skłania go nawet do postawienia pytania: czy realizowana
w praktyce dyktatura proletariatu, nie znalazła
zniekształconego wyrazu w dyktaturze biurokracji? [11]
W tym miejscu, co może zadziwić, spotykają się opinie
Trockiego i Konecznego, który stwierdzi, że bizantynizm
(a my dodamy, że również w wydaniu komunistycznym)
„nie dostrzega człowieka, a gdy go przypadkowo
dostrzeże, uważa go za coś bezwartościowego. Gdyż
dla biurokracji istnieją tylko papierki
międzykancelaryjne. Ruch tych papierków nazywa się
administracją [...]. Wszystko dobrze, jeżeli
administracja papierów kancelaryjnych odpowiada
przepisom. Przez porządek w administracji rozumie się
porządek w papierach, choćby kraj cały pogrążony
był w straszliwym nieporządku” [12].
Przedstawianie realnego komunizmu jako biurokratycznego
wypaczenia ideologii socjalistycznej było dosyć
popularne w polskim ruchu lewicowym alternatywnym wobec
władz w ostatnich latach istnienia PRL. Odwoływała
się do takiego obrazu np. Grupa Polityczna Robotnik,
reaktywowana PPS oraz jej odłamy [13]. Również sami
członkowie aparatu schizofrenicznie zaczynali w tym
czasie postrzegać biurokrację, bez której nie mogliby
wszak istnieć, jako uciążliwość pracy partyjnej
[14].
O ile na gruncie sowieckim dyskusje o pochodzeniu,
legitymizacji, czy też tzw. „dwoistej naturze”
biurokracji miały charakter teologii marksistowskiej, w
Polsce, gdzie biurokracja komunistyczna otrzymała
władzę z nadania obcego mocarstwa, sama nie posiadała
poczucia „namaszczenia klasy robotniczej” – owej
pierworodnej nieomylności wynikającej z robotniczego
charakteru państwa [15]. Mogło przekładać się to na
pewien stan niepewności polskiej biurokracji
komunistycznej, jej samoprzekonanie o nietrwałości
zależności systemu od suwerena – biurokracji
sowieckiej.
Wraz z wkraczaniem wojsk sowieckich na ziemie polskie w
1944 roku dokonywała się powolna, acz konsekwentna,
akcja opanowywania struktur władzy przez komunistów pod
patronatem moskiewskiego Związku Patriotów Polskich,
namaszczonych przez Stalina na namiestników Kremla w
„nowej” Polsce. Umocowanie biurokratyczne polskiej
organizacji komunistycznej nastąpiło w początkach
Polski Ludowej. W oparciu o normatywy kancelaryjne
decyzje odnośnie podejmowania wszelkich spraw lokalnych
uzyskały instancje wojewódzkie i powiatowe partii, o
ile zgadzały się z linią wytyczaną przez centralę. W
praktyce słynna zasada centralizmu demokratycznego była
li tylko eufemistycznym określeniem centralizmu, czyli
wcielania w życie polityki władz centralnych partii,
namiestnika moskiewskiego suwerena, wykonywanej przez jej
instancje i organizacje.
Zupełnie zaś nowym tworem, nie mającym odpowiednika w
okresie konspiracyjnym 1918-1944, była kancelaria
komitetów partii komunistycznej. Po wkroczeniu Armii
Czerwonej na ziemie polskie komitety PPR nabrały cech
placówek quasi-urzędowych, które musiały nie tylko
prowadzić korespondencję i załatwiać interesantów,
ale skupić się na kwestii wytwarzania dokumentacji z
powodu zadań „państwowotwórczych” wykonywanych
przez PPR [16]. Zanim jednak ruszyły one pełną parą,
musiały przezwyciężyć trudności związane z brakiem
własnego personelu kancelaryjnego, który musiano
dopiero wykształcić spośród kadr z awansu
społecznego pozyskanych przez komunizm.
29 stycznia 1990 roku partia komunistyczna w Polsce
formalnie przestała istnieć. Ponad „grubą kreską”
pozostali ludzie, ich mentalność (homo sovieticus) i
biurokracja. Niedawnych przedstawicieli aparatu,
superbiurokratów PRL, jako „fachowców”, dopuszczono
do budowania podstaw III RP.
|
Przypisy:
[1] Zob. np. L. Gawor, Idea cywilizacyjnego pluralizmu
Feliksa Konecznego, „Wschodni Rocznik Humanistyczny”,
t. 2, 2005, s. 259-275.
[2] Zob. np. S. Szostakiewicz, Święta Ruś i Trzeci
Rzym, „Fronda”, nr 11/12, s. 44-57.
[3] Zob. F. Koneczny, O wielości cywilizacji, Kraków
1935.
[4] R. Pipes, Car bolszewików, „Wprost”, nr 1179 z
10 VII 2005.
[5] Tamże.
[6] W. Marciniak, Maszyny władzy, „Fronda”, nr 42,
2007, s. 72.
[7] W. Lenin, Połnoje sobranie soczinienij, t. 55,
Moskwa 1958-1965, za: R. Pipes, Rosja bolszewików,
Warszawa 2005, s. 467
[8] L. Trocki, Państwo sowieckie a kwestia termidora i
bonapartyzmu, za:
http://trotsky.org/polski/trocki/1935/02/termidor.htm
[9] Tamże.
[10] L. Trocki, Rewolucja niemiecka a stalinowska
biurokracja (żywotne problemy niemieckiego
proletariatu), za:
http://www.marxists.org/polskitrocki/1932/rewniem.
[11] L. Trocki, Państwo sowieckie..., dz. cyt.
[12] F. Koneczny, Państwo i prawo w cywilizacji
łacińskiej, Londyn 1981, za: http://www.nonpossumus.pl/biblioteka/feliks_koneczny/
panstwo/VII.php
[13] T.
Szczepański, Tradycje, zasady i geopolityka.
Mniejszości narodowe w myśli nurtu socjalistycznego
opozycji politycznej w PRL, „Glaukopis”, nr 4, 2006,
s. 105.
[14] Archiwum Państwowe w Lublinie Oddział w Radzyniu
Podlaskim, Komitet Wojewódzki Polskiej Zjednoczonej
Partii Robotniczej, sygn. 412 – wyniki ankiety
przeprowadzonej wśród pracowników aparatu partyjnego
województwa bialskopodlaskiego 23 VI 1987 r. Na pytanie:
„Co przeszkadza ci w pracy?”, niemal 40%
ankietowanych aparatczyków wskazało na „nadmiar
biurokracji”.
[15] L. Trocki, Rewolucja niemiecka..., dz. cyt.
[16] T. Czarnota, Działalność kancelaryjna komitetu
wojewódzkiego oraz komitetów powiatowych na
Lubelszczyźnie, „Teki Archiwalne”, t. 6 (28), 2001,
s. 112.
|