"MYŚLI NOWOCZESNEGO POLAKA" - STO LAT PÓŹNIEJ
 
W 1903 roku ukazała się książka Myśli nowoczesnego Polaka autorstwa Romana Dmowskiego, która wkrótce stała się katechizmem polskiego działacza narodowego. Po spacyfikowaniu idei narodowej przez komunistów po II wojnie światowej, prze-trwała na emigracji i stamtąd w latach dziewięćdziesiątych próbowano przeszczepić ją do reaktywowanego w kraju Stronnictwa Narodowo-Demokratycznego. Należy więc postawić pytanie: czy dzisiaj, po 100 latach od pierwszego wydania, Myśli no-woczesnego Polaka zachowały swoją aktualność jako wykładnia zasad wyznawcy idei narodowej.
Książka, jak wskazuje sam tytuł, ma postać zbioru myśli ubranych w komen-tarz. Istotą analizy wydawnictwa będzie więc zestawienie ich z realiami życia współ-czesnych Polaków na tle sytuacji w kraju i na świecie. Zabieg ten, przeprowadzony z pozycji narodowych, jawi się jednak ryzykownym, gdyż zmiany społeczne zachodzą we współczesnym świecie bardzo szybko, a ofensywa wrogich nacjonalizmowi - i w ogóle ruchom wolnościowym - ideologii jest dziś przeogromna. Realizacja tematu może być też o tyle trudna, że sam Pan Roman w przedmowie do czwartego wyda-nia Myśli... zauważał, że książka była "związana z życiem i sposobem myślenia współczesnej Polski, była szukaniem odpowiedzi na męczące zagadnienia naszej rzeczywistości, takiej, jaką ona wówczas była. Od tego zaś czasu ileż się zmieniło, jakże inne jest położenie Polski i jak inaczej ta Polska myśli"[1].
Słowa te kreślił Dmowski w 1933 roku, w Rzeczypospolitej niepodległej już od ponad dekady, jednakże przestrzegałbym przed upraszczającym porównywaniem tamtego okresu do sytuacji w dzisiejszej ponad dziesięcioletniej III RP. Idea pań-stwowa rozwijała się bowiem wówczas w skonkretyzowanym kierunku i to kreowa-ło specyficzną politykę społeczną w kraju. Przewrotnie nieco proponowałbym zna-leźć paralele obecnej sytuacji z przełomem XIX i XX wieku. W cytowanej już przed-mowie Dmowski charakteryzuje ten okres następująco: "Zapanowało powszechne pojęcie, że Polacy są narodem bez politycznej przyszłości, a nawet, że przestali być siłą, którą można wyzyskać dla cudzych interesów. To pojęcie ugruntowało się coraz bardziej i w społeczeństwie polskim (...). Pracowano nad tym, żeby się przystosować do życia w państwach obcych i pod obcymi rządami zachować swą narodowość. Ruch polityczny wyrażał się w dwóch kierunkach: w polityce nazwanej ugodową, usiłującą części podzielonej Polski związać moralnie z państwami obcymi i tą drogą osiągnąć lepsze warunki bytu; i w ruchu socjalistycznym, wyrzekającym się ojczy-zny. Sfery najbardziej patriotyczne zrezygnowały z polityki, poświęcając się jedynie pracy nad ocaleniem zagrożonej narodowości".
W powyższym fragmencie wszystkie główne obozy polityczne III RP znajdą swoje odpowiedniki z ostatniego dwudziestolecia zaborów (novum to przymierze ugodowców z socjalistami), a czyniąc jeszcze bardziej prawdopodobnym owe podo-bieństwo dodajmy za Dmowskim: "W Europie owego czasu, która dała Niemcom pierwsze miejsce w naszej części świata, stosunki międzynarodowe wydawały się utrwalonymi na długo. Oznaczało to brak wszelkich widoków dla jakiejkolwiek szerszej akcji w sprawie polskiej, co w umysłach uważających ten stan rzeczy za nie-zmienny, równało się całkowitej beznadziejności.
Sprawa podobieństwa obecnego położenia społeczeństwa polskiego do sytu-acji sprzed stulecia, która dotyczy oczywiście znajdowania się na rozstaju dróg roz-woju, jest o tyle istotna, że w razie zaakceptowania tej tezy, już a priori przyjąć by można pełnię aktualności Myśli... dla współczesnego czytelnika. W tym wypadku również powody powstania książki byłyby równie adekwatne do sytuacji Polski ad. 2002 i dziś młody duchem Polak przepojony ideą narodową równie dobrze mógłby powtórzyć za autorem Polityki polskiej i odbudowania państwa, że Polska "ujarzmiona, odcięta od spraw politycznych świata, zagrożona u siebie w najelementarniejszych podstawach swego bytu, nie sięga wzrokiem poza to, co najbliższe, i w tym ciasnym widnokręgu dochodzi do coraz dziwaczniejszych zboczeń myśli politycznej. My, młodzi, marzący o odzyskaniu dla swej ojczyzny miejsca w świecie, dusiliśmy się w tej atmosferze. Zaczęliśmy rozumieć, że chcąc mieć Polskę, trzeba przede wszystkim przeprowadzić ostrą walkę o jej uzdrowienie duchowe".
Myśli... kreślą zasady, na jakich odrodzenie to należy przeprowadzić, dają wy-tyczne, którymi Polak-patriota winien się kierować, i pokazują cele, ku którym mu-simy dążyć. Ich osiągnięcie jest ściśle związane z istnieniem owego tytułowego "no-woczesnego" Polaka, którego wykreowanie jest głównym celem książki. "Nowocze-sny" Polak rozumie zarówno nową sytuację Polski, jak i mechanizmy rządzące współczesnym światem.
Myśli... to praca z założenia radykalna, wywracająca zastaną myśl społeczną nie tylko w sytuacji współczesnej 40-letniemu wówczas Dmowskiemu, ale także dla każdego nowego pokolenia Polaków, które zawsze i każdorazowo musi walczyć o swoją, przystosowaną do teraźniejszości, myśl polską, "o swój moralny stosunek do ojczyzny". Z tego względu polityka narodowa nie jawi się spiżowym monumentem raz spisanych doktryn, lecz ewoluuje wraz z rozwijającym się światem. Dlatego błędną drogą jest sztywne opieranie się ruchów narodowych na "podręcznikach" sprzed lat. Pewne, niezmienne zasady należy umieszczać w otoczeniu zjawisk towa-rzyszących współczesności, tak, by ruch narodowy był w stanie sprostać nowym wyzwaniom[2]. I nie chodzi tu o modernistyczne aggiornamento, lecz o zażegnanie niebezpieczeństwa zakonserwowania się i odbierania współczesności przez pryzmat prawideł sprzed dziesiątków lat. Według Romana Dmowskiego myśl narodowa nie powinna mieć doktryny, lecz zasady, a politykę powinno się wytyczać analizując konkretną sytuację[3]. Jedną z owych niezmiennych zasad, które każdy pretendujący do miana "nowoczesnego" Polaka powinien sobie przyswoić, jest pragnienie, by na-ród był potężny i rozwijał się[4]. Z tymi zaś zasadami na nowo powinno zostać związane zdeprecjonowane współcześnie określenie "prawicowości"[5]. Najpierw jednak odpowiedzmy na pytanie, kto jest takim kandydatem na "nowoczesnego" Polaka. Wykładnia autora Myśli... jest prosta: ci, dla których naród nie jest li tylko "zbiorowiskiem jednostek mówiących pewnym językiem i zamieszkujących pewien obszar", lecz ludzie postrzegający w nim "nierozłączną część społeczną, organicznie spójną, łączącą jednostkę ludzką niezliczonymi więzami, z których jedne mają swój początek w zamierzchłej przeszłości - twórczyni rasy, inne znane nam w historii - twórczyni tradycji, inne wreszcie, mające wzbogacić treść tej rasy, tradycji, charakte-ru narodowego, tworzą się dziś, by w przyszłości dopiero silniej się zacieśnić". Tylko taki człowiek może powiedzieć o sobie, że jest Polakiem. W tym miejscu przytoczmy zatem najsłynniejsze i najczęściej powtarzane zdanie ojca niepodległej Rzeczypospo-litej: "Jestem Polakiem - to znaczy, że należę do narodu polskiego na całym jego ob-szarze i przez cały czas jego istnienia, zarówno dziś, jak w wiekach ubiegłych i w przyszłości; tzn., że czuję swą ścisłą łączność z całą Polską: z dzisiejszą (...), z przeszłą - z tą, która przed tysiącleciem dźwigała się dopiero, skupiając koło siebie pierwotne pozbawione indywidualności politycznej szczepy, i z tą, która w połowie przebytej drogi dziejowej rozpościerała się szeroko, groziła sąsiadom swą potęgą i kroczyła szybko po drodze cywilizacyjnego postępu, i z tą, która później staczała się ku upad-kowi, grzęzła w cywilizacyjnym zastoju, gotując sobie rozkład sił narodowych i za-gładę państwa, i z tą która później walczyła bezskutecznie o wolność i niezawisły byt państwowy; z tą przyszłą wreszcie, bez względu na to, czy zmarnuje ona pracę po-przednich pokoleń, czy wywalczy sobie własne państwo, czy zdobędzie stanowisko w pierwszym szeregu narodów. Wszystko co polskie jest moje: niczego się wyrzec nie mogę (...)".
Przejdźmy do tytułowych myśli "głowy" Narodowej Demokracji, najinteli-gentniejszego polskiego myśliciela politycznego XX wieku[6], który oprócz omawia-nej książki pozostawił po sobie bibliografię polityczną obejmującą blisko 350 pozycji, z czego 1/3 ukazała się jeszcze przed odzyskaniem niepodległości[7]. Pierwsze wy-danie zawierało Wstęp oraz siedem rozdziałów: 1) Na bezdrożach naszej myśli; 2) Cha-rakter narodowy; 3) Nasza bierność; 4) Poglądy polityczne i typ życia umysłowego; 5) Oszczędność sił i ekspansja; 6) Odrodzenie polityczne; 7) Zagadnienie narodowego bytu.
Naród to społeczność posiadająca świadomość wspólnej przynależności i - wyrażająca się wspólnym kierunkiem działań - chęć wykreowania się na podmiot polityki danego terytorium. Najprostsza definicja podana przez Romana Dmowskie-go w Myślach... nic nie traci ze swej istoty w czasach ponowoczesnej wędrówki lu-dów spowodowanej globalizmem i polityką imigracyjną państw rozwiniętych. "Obok wspólności szczepowej - pisał Dmowski - i posiadania jednego języka, które nie są we wszystkich stadiach narodowego rozwoju konieczne, obok tradycji i idei państwowej, obok mniej lub więcej świadomych dążeń do posiadania własnego pań-stwa, które są główną treścią moralną narodu, istotę jego stanowi, nie posiadająca zresztą dokładnego wyrazu zewnętrznego, zdolność wytworzenia w takiej lub innej postaci własnej państwowości i do życia w niej oraz niezdolność do zżycia się z in-nymi, obcymi ustrojami. To jest właściwe pojęcie narodu i istoty jego treści, i na nim, jako na pojęciu zasadniczym, musi się opierać wszelka narodowa polityka. Z chwilą, kiedy ono się zatraca, polityka przestaje być narodowa"[8].
W ten sposób zbliża się Dmowski do postawienia znaku równości między ideą narodową a nowoczesnym pojęciem patriotyzmu, który - obejmując wszystkie warstwy społeczne - daje mocne podstawy działania własnego państwa. Na tym po-ziomie zachodzi paralela pomiędzy świadomością narodową a demokracją[9]. W tym świetle nowych treści nabiera nazwa ruchu kierowanego przez Pana Romana - Narodowa Demokracja.
Niezmiennie trafne od stulecia jest spojrzenie na przejawy działalności narodu przez pryzmat jego dziejów i ukształtowanej w biegu historii specyfiki narodowego charakteru. W tym punkcie zdają się walczyć w Dmowskim dwie tendencje: rewolu-cyjna égalite, której źródłem jest demokratyczna niewątpliwie geneza dziewiętnasto-wiecznego nacjonalizmu w Polsce[10] z jednej strony, z drugiej zaś elitaryzm narodu politycznego stanowiący spuściznę naszej historii. To rozdwojenie będzie przejawiać się w pismach polskich myślicieli narodowych przez cały okres międzywojenny i ujawni się również po reaktywowaniu ruchu narodowego po upadku komuni-zmu[11]. Determinantem takich a nie innych przejawów życia społecznego jest cha-rakter narodowy i dlatego Dmowski poświęca mu w Myślach... wiele miejsca. Już przed 100 laty obserwując rodaków widział, że "z kwestią polskiego charakteru na-rodowego nie możemy sobie poradzić. Nie wiemy, czy jest on naszą plagą, czy na-szym skarbem, czy być dumni z niego, czy się go wstydzić".
W kwestii krytycznego spojrzenia na charakter narodowy Polaków ojciec pol-skiej idei narodowej był obiektywnym politycznym realistą, działał odrzucając na bok narodowe sentymenty i marzenia, jako główne przeszkody na drodze budowy silnego państwa. Największą przywarę naszego charakteru narodowego widział w bierności, której źródło lokował w historii. Fakt, że społeczeństwo polskie przez stu-lecia składało się tylko z dwóch warstw: szlachty - jako narodu politycznego, oraz chłopstwa pozbawionego praw politycznych i ekonomicznych, że żadna z nich nie musiała walczyć o swój byt ekonomiczny, może być tej bierności przyczyną. To stało się też powodem nie wykształcenia się silnego polskiego mieszczaństwa. Przezna-czona dlań nisza opanowana została przez obcych polskiemu społeczeństwu Żydów, a tym samym skutecznie zablokowana dla wytworzenia polskiej burżuazji i podstaw nowoczesnej demokracji. "Zostaliśmy społeczeństwem niekompletnym: cała gałąź doniosłych, najbardziej skomplikowanych funkcji ekonomicznych przeszła w ręce żywiołu do społeczeństwa nie należącego. Losy zaś narodu i państwa spoczęły w rękach jednej warstwy, która sama znalazła się w warunkach egzotycznych, nie wy-magających wysiłku do utrzymania się przy władzy i przywileju. To właśnie zdecy-dowało o typie psychicznym szlachcica polskiego, typie według którego zwykliśmy określać nasz charakter narodowy".
W ujęciu Dmowskiego prezentowane tu tezy nie przekreślają jednak możli-wości rywalizacji Polaków na arenie międzynarodowej z narodami przywarą bierno-ści nie naznaczonymi, gdyż nie uznaje on stałości charakteru narodowego. "Przede wszystkim - pisze - narody dzisiejsze nie składają się z jednolitego materiału raso-wego, a różne składanki rasowe dawnego narodu w różnych warunkach społecz-nych mogą zmieniać swą rolę i stopień wpływu społecznego, wyciskając przez to silniejsze lub słabsze piętno na charakterze narodowym". Stwierdzenie to nabiera nowego znaczenia współcześnie, gdy na szeroką skalę w Europie prowadzona jest polityka imigracyjna, która umożliwia nadmierny przypływ ludności z krajów trze-ciego świata. W tym kontekście nadzieje autora Myśli… przeobrażają się dziś jednak w bombę zegarową, którą kierujący polityką Europy zachodniej socjaliści sami sobie podłożyli. W tej sytuacji wojna o charakter narodowy tradycyjnych nacji europej-skich wydaje się nieunikniona, a jej wynik pozostaje wielką niewiadomą[12].
Z charakterem narodowym Polaków Roman Dmowski wiązał również brak realizmu politycznego, który wynika z typu wychowania narodowego, braku nawy-ku walki o swoje (ponownie kłaniający się efekt nie zaistnienia konkurencji między warstwami społecznymi w okresie staropolskim[13]), narodowego egoizmu[14] oraz wielce szkodliwych ideologii takich jak romantyzm i mesjanizm[15]. Obnażał polską "nieumiejętność myślenia o sprawach własnego narodu w taki sam sposób, w jaki się myśli o narodach innych, [co] z konieczności doprowadza nas do traktowania swej społeczności jako narodu wyjątkowego, istniejącego poza wszelkimi prawami spo-łecznymi, narodu słowem wybranego"[16]. Pokutuje to zresztą po dziś dzień, kiedy chętnie stawiamy siebie w zupełnie innym świetle niż narody sąsiednie, nieustannie chcemy widzieć się w roli owego Winkelrieda, który co prawda dostał "po nosie" od Chronosa , ale za to wyzwolił Europę środkową od komunizmu. I wierzymy, że za to teraz należy się nam uznanie świata i profity materialne. Może dlatego tak trudno zrozumieć niektórym politykom, zwłaszcza tym, którzy uważają, że komunistyczną pajęczynę rozrywali własnymi rękami, że bitwa o interesy Polski nigdy się nie koń-czy, że mają się o nie troszczyć tylko i wyłącznie Polacy, a obietnice sąsiadów trzeba przyjmować ze szczególną ostrożnością. Rzecz jasna dotyczy to tylko tych, dla któ-rych nadal ważniejsza jest sprawa własnego państwa niż interesy kolegów z ideolo-gicznej międzynarodówki: socjaldemokratycznej, chadeckiej lub innej. Tym bardziej, że wbrew majaczeniom politycznie poprawnych "autorytetów moralnych" i intelek-tualistów, świat nie zmienił się na lepsze przez ostatnie 50 lat. "Codzienne doświad-czenie - pisze Dmowski - nas uczy, że na tym świecie coraz mniej jest miejsca dla słabych i bezbronnych, że coraz mniej uwagi poświęca się tym, którzy biernie, z ule-głością znoszą krzywdy, ale to nam nie przeszkadza podnosić swej słabości fizycznej i moralnej do godności cnoty i z jej stanowiska ferować wyroków o postępowaniu innych".
I dalej: "Stąd wytwarza się dla Polski jakieś wyjątkowe stanowisko: innym narodom wolno mieć najbrudniejsze interesy, dążyć do ekspansji, uważa się za zupełnie natu-ralne, że posiadają silną organizację państwową; dla Polski zaś byłoby to wszystko w ich przekonaniu nieprzyzwoitym, niezgodnym z jej duchem".
Taka polityka narodowa, nastawiona na bezkolizyjne dryfowanie w prze-strzeni historycznej staje się w gruncie rzeczy regresem prowadzącym do autode-strukcji duchowej i fizycznej narodu, na końcu której zawsze czeka podporządkowa-nie kulturalne i polityczne narodowi przejawiającemu większą ekspansję. Dmowski nazywa to starzeniem się narodu, dodając przy tym, że nawet małe narody, narażone na polityczne niebezpieczeństwo podporządkowania narodom sąsiednim, jeśli kształtuje je ciągła walka o własny byt, stają się zahartowane i pozbawienie ich praw politycznych nie zagraża samemu bytowi. Dmowski podaje przykład Czechów, a w ramach ziem polskich - zaboru pruskiego, gdzie Polacy zmuszeni byli walczyć o przetrwanie na gruncie ekonomicznym. Ich odmienność widoczna jest do chwili obecnej.
Ułuda dobrobytu ekonomicznego staje się nierzadko przyczyną regresu sił witalnych narodu, ich starzenia się i upadku. Wizja klęski bytu narodowego bardzo często rodzi fałszywe ścieżki ratunku. Dmowski ujmuje to prosto: "U narodów upa-dających częstokroć zjawiają się teorie nakazujące widzieć przyszłość w tym co je zabija". Paralela ze współczesną próbą podniesienia kondycji narodów zachodnioeu-ropejskich przez zastąpienie zdrowej rywalizacji krajów narodowych (rywalizacja jest źródłem rozwoju) federacyjnym scentralizowanym lewiatanem jest w tym wy-padku bardzo widoczna[17]. Jednakże w walce o kondycję bytu narodowego bardzo łatwo jest zająć pozycje jeszcze gorsze. Samo zamknięcie się bowiem przed "degene-racją" płynącą z Unii rodzi kolejne zagrożenie, dla życia narodowego gorsze od in-nych - separację. Dlatego Dmowski przestrzega: "Naród, który nie podąża za innymi w cywilizacji, który nie stara się ich wyprzedzić, nie zestarzeje się i nie zginie ze sta-rości, ale za to przez inne zostanie pożarty. Nasz materiał rasowy, jeżeli nie będzie szybko zużytkowany przez polską cywilizację ku wytworzeniu polskiej indywidual-ności narodowej i polskiej siły politycznej, zostanie zagarnięty przez kultury ościen-ne i przez nie przerobiony".
Przed stu laty szansę na podniesienie kondycji narodu widział redaktor "Przeglądu Wszechpolskiego" w potencjale tkwiącym w ludzie, w jego sile moralnej, energii, chęci czynu, zdolności do samodoskonalenia, które zamierzał wyzwolić po-przez demokratyzację życia społeczno-politycznego i kulturalnego. Czy jednak współczesny lud, choć nie pozbawiony energii i chęci czynu, a nawet (pomimo 50 lat deprawującego komunizmu) sił moralnych, rozbudzony współczesną socjalliberalną odmianą demokracji, oprze się pokusie podążenia w stronę roszczeniowej lewicy, gdzie za parawanem dobrobytu materialnego nie kryją się żadne ideały prócz uto-pijnej trójcy: wolność, równość i braterstwo, naznaczonej krwią ofiar rewolucji ni-czym dłonie Lady Makbet? Budzenie tej uśpionej armii przez współczesny ruch na-rodowy, bez uprzedniego zabezpieczenia własnego moralnego i ideowego kość-ca[18] oraz przed odpowiednim uformowaniem mas w duchu narodowym[19] wy-daje się być działaniem nad wyraz ryzykownym.
Przyjmując potrzebę porzucenia krępującej Polaków przywary bierności, tak na arenie polityki wewnętrznej jak i zagranicznej, pozostaje nam uściślenie kierun-ków działań polityki polskiej. W tym zakresie ojciec rodzimej idei narodowej nie ogranicza się do piętnowania złych zachowań, lecz proponuje konkretne rozwiąza-nia. Nie sposób nie zacząć od wytyczenia zadań polityczno-wychowawczych, które według Pana Romana przedstawiają się następująco:
1. "Wzmocnienie i utrwalenie zasad narodowej etyki, zwalczanie dążności do re-gulowania spraw narodowych z wyłącznego punktu widzenia etyki indywidu-alistycznej.
2. Ustalenie pojęcia narodu, jako ściśle zespolonego z ideą państwową, wbrew dą-żeniom pragnącym nas sprowadzić na poziom szczepu opierającego swe istnie-nie wyłącznie na odrębności językowej i kulturalnej.
3. Wpojenie właściwego pojęcia przedmiotu i zadań polityki jako polegającej przede wszystkim na organizacji i sprawowaniu rządu wewnątrz społeczeń-stwa, bez czego żadna polityka narodowa nie jest możliwa".

Nieodzowne jest więc jasne wytyczenie idei państwowej, do czego dążymy jako pań-stwo polskie, co jest celem Polaków, w czym chcemy rywalizować z narodami ościennymi, dopiero zaś potem, jakimi sposobami cel ten zrealizować. W chwili obecnej, po 12 latach od pozbycia się komunistycznego kagańca, cel ten nadal wydaje się niesprecyzowany (albo też nie informuje się o nim opinii publicznej), a to stawia pod znakiem zapytania wszelkie działania podejmowane przez rządy III RP. Cel ten musi być ogólnonarodowy, dotyczący państwa na całym jego terytorium. "Pierw-szym - mówi Dmowski - i najważniejszym kierunkiem, który może dopiero dać podstawę do szerszej narodowej ekspansji, musi być wypłynięcie z ciasnej egzysten-cji dzielnicowej na szersze wody życia ogólnonarodowego (...). Zamknięcie się w granicach interesów dzielnicowych[20] sprawiło, że (...) zadania polityczne zeszły do poziomu marnych zabiegów o drobiazgi, bez planu, bez wyraźnego celu, bez żadnej szerszej myśli".
Polityki tej nie sposób jednak przeprowadzić bez zrealizowania dwustopnio-wego odrodzenia narodowego, który widziałbym następująco:
primo: wyodrębnienie elity narodowej i uzyskanie przez nią wpływu na rządy w państwie;
secundo: odrodzenie moralne społeczeństwa w duchu narodowym.
W ten sposób elitarny kościec pokryty zostanie społeczną tkanką tworząc integralny organizm gotowy do geopolitycznych działań. O ile zaś zaistnienie elity musi się wiązać z kreacyjnym, sterowanym procesem tchnięcia w intelektualne jednostki na-rodowego ducha, o tyle zaszczepienie narodowego myślenia rozbitemu społeczeń-stwu zajść musi na - postulowanych przez Dmowskiego - zasadach demokratycz-nych[21]. Tylko wówczas będzie to odrodzenie prawdziwe, szczere, pozbawione cech marranizmu, a jednocześnie umożliwiające kształtowanie się nowoczesnej or-ganizacji kierującej Narodem i wychowującej jego elementy przywódcze, czyli tego co polscy ideolodzy nacjonalizmu nazwali Organizacją Polityczną Narodu[22].
Takie właśnie trendy w rozwoju demokracji (narodowej demokracji) zaistniały na przełomie XIX i XX wieku, by ustąpić jednak autorytarnym systemom lat dwu-dziestych i trzydziestych oraz zmutować się w parakomunistyczny twór w ostatnim dwudziestoleciu PRL. Dziś ponownie walka o przyszłość ruchu narodowego w Pol-sce najbliższych dekad zdaje się być bliska rozstrzygnięcia, a pytanie czy progresja politycznych stronnictw narodowych oprze się pokusie bezkrytycznego zaadapto-wania zasad demokracji socjalliberalnej i przypodobania się elektoratowi przez dry-fowanie w kierunku narodowego socjalizmu lub nacjonalbolszewizmu, jest w tym przypadku bardzo istotne.
Współcześnie drogi nacjonalizmu i demokracji pozornie prowadzą w zupełnie różne kierunki, choć nie sposób nie zwrócić uwagi, że tezę tę lansują te same ośrodki, które próbują przekonać opinię publiczną, iż demokracja jest równoznaczna z socjal-demokracją[23]. To niebezpieczeństwo Dmowski dostrzegał już przed stuleciem. Pi-sał: "Wielu ludzi ma głębokie przekonanie, że prawdziwa demokracja nie może dbać o takie rzeczy, jak interes narodowy, że do niej należy tylko walczyć o wolność, o swobody, przeciwdziałać szerokim aspiracjom narodowym i państwowym (...). Cały ten dotychczasowy kierunek demokracji polskiej był drogą fałszywą (...). Myśmy nie powinni byli przyjmować stanowisk demokracji europejskiej względem idei naro-dowej i państwowej, bo zarówno położenie nasze, jak i charakter społeczeństwa, był całkiem odmienny".
Również współcześnie Polska przyjęła "europejskie" warunki, dała narzucić sobie "styl gry" niewspółmiernie potężniejszych sąsiadów, choć wiadomo, że ich cele są zupełnie inne od celu, ku któremu chcielibyśmy my zdążać. Czekając na rozwią-zania obce pogrążamy się w bierności, a wiadomo, że "naród nie wtedy na brak czy-nu cierpi, gdy szybko rozszerza pole swej działalności, ale, gdy dzięki zacieśnianiu tego pola zanika w nim atmosfera czynu". Efektem tej polityki było to, że - nawiązu-jąc do stylistyki byłego prezydenta Wałęsy - nie tylko nie otrzymaliśmy nowoczesnej wędki zamiast gotowych ryb, ale zabrano nam wędki stare, wysłużone choć ciągle jeszcze zdatne do użytku. Dlatego rzeczywisty dylemat rządzących państwem pol-skim nie powinien kończyć się na powiedzeniu "tak" lub "nie" Unii Europejskiej, lecz na tym jak dalej poprowadzić rozwój własnego narodu i państwa. Bo UE nie może być celem, lecz jedynie środkiem służącym do tego celu osiągnięcia[24]. Tak samo za określeniem się przeciwko Unii nie może kryć się obskurantyzm naszym małych lęków przed rywalizacją z narodami ościennymi, "droga do pomnożenia czynnych sił narodu nie tędy prowadzi" - przestrzega autor książki Niemcy, Rosja i kwestia polska. Za stanowczym "nie" musi pojawić się alternatywny program odbu-dowy państwa otwartego na współpracę z zagranicą, kiedy przynosi to korzyści, i opór przed obcymi wpływami osłabiającymi nasz naród i państwo moralnie i fizycz-nie. Dmowski nawoływał: "Rozszerzmy widnokręgi narodowej myśli, przetnijmy dla niej szerokie drogi poprzez kordony, sięgnijmy nią wszędzie, gdzie polskość żyje i żyć pragnie, budźmy ją, gdzie trzeba ze stanu uśpienia, idźmy gotowi do walki w jej obronie na najdalsze kresy, budujmy nową Polskę za morzami, twórzmy z tego wszystkiego jedną, wielką, nowoczesną ideę narodową, a siły nasze zaczną rosnąć jak nigdy przedtem. Bo wtedy przeciętne zdolności nie będą spały, społeczeństwo nie będzie myślało nad wynalezieniem nowych sposobów zabijania czasu (...), wyż-sze dziś zdolności nie będą się odwracały od tego co stanowi najważniejszą treść na-rodowego życia i podstawę naszej przyszłości. Niech przyjdzie chwila, że służba sprawie narodowej będzie pochłaniała wszystkie siły i wszystkie zdolności, jakie społeczeństwo wydaje: wtedy przekonamy się, że w takich chwilach nowe siły w trójnasób narastają".
Działaniem wręcz odwrotnym, a więc antynarodowym, jawi się w tym przy-padku kuszenie najzdolniejszych i najbardziej przedsiębiorczych Polaków emigracją zarobkową, za którą - choćby i zakończoną nawet indywidualnym sukcesem eko-nomicznym - z reguły stać będzie strata dla polskiej sprawy narodowej, gdyż nic tak dobrze nie wynaradawia jak dobrobyt sponsorowany przez obcych.
Natomiast naród musi znaleźć ujście dla swej energii w działaniu na rzecz własnego państwa, zwłaszcza naród nowoczesny, cywilizowany. Wówczas będzie się rozwijał. Państwo pozbawione wsparcia narodu nie ma szans na dalszy rozwój. Dmowski słusznie zauważa, że "naród cywilizujący się szybko, pomnażający swe siły duchowe, chcąc w dziedzinie ducha zachować zdrowie, musi w odpowiedniej mierze rozszerzać sferę swego czynu, swych interesów, swej ekspansji wszelkiego rodzaju, tak, żeby gromadzące się i komplikujące ciągle zagadnienia pochłaniały od-powiednio narastającą energię narodowego ducha". W przeciwnym bowiem razie, tak jak dzieje się to w pseudodemokracjach, poczucie odpowiedzialności za rozwój państwa ulega samoograniczeniu zanikając do kilkudziesięciu procent narodu poli-tycznego. Tak oto rozwój narodu związany jest ściśle z communis, działaniem wspól-nym, którego pasem transmisyjnym ma być demokracja. Tylko w tym przypadku, gdy określona może być ona przymiotnikiem "narodowa", stanowi demokracja naj-lepszy ze znanych w historii ustrojów. Ojciec polskiej idei narodowej przedstawia to niezwykle obrazowo: " Jak rozwój organiczny polega na coraz ściślejszym uzależ-nieniu wzajemnych tkanek, organów i składających je komórek, tak rozwój społe-czeństwa prowadzi do coraz ściślejszej zależności wzajemnej poszczególnych warstw i składających je jednostek". Przy czym działanie wspólne na rzecz ogólnonarodo-wego communis nie narusza ludzkiego indywidualizmu, "bo ten przymus społeczny prowadzi do poddania szablonowi bardziej powierzchownych sfer życia duchowego jednostki, nie naruszając głębszej istoty ducha i tam, gdzie jest ona silna, ułatwia tyl-ko rozwój jej indywidualnej odrębności na wyższych szczeblach".
W tym względzie narodowa demokracja Dmowskiego stoi w jawnej sprzecz-ności z "demokracją" socjalistycznej proweniencji[25], z którą walczył już przed stu laty, a którą w zmutowanej formie zaadaptowano w Polsce po ewolucji systemu ko-munistycznego w latach dziewięćdziesiątych ubiegłego wieku. Obserwując progresję autodestrukcji społeczności, które poddały się temu systemowi, bez obaw możemy powtórzyć za narodowym myślicielem: "Umysłowość europejska (a tym bardziej amerykańska) okazała się dotychczas niezdolna do zrozumienia, że świat nasz stoi wobec większego niż 'kryzys', 'depresja', czy nawet 'katastrofa' gospodarcza niebez-pieczeństwa; że rośnie przed nim olbrzymie zagadnienie wykraczające daleko poza krąg widzenia finansistów i ekonomistów, od których wystraszony ogół oczekuje wytknięcia dróg w zwiększającym się z dnia na dzień chaosie. Jak się okazuje, nie są oni zdolni, nie tylko tych dróg wskazać, ale nawet wyjaśnić, co się właściwie dzieje".
Czas dzielący nas od dni współczesnych Romanowi Dmowskiemu przyniósł idei narodowej wiele niewątpliwych, acz niezasłużonych, porażek, których źródłem jest jednak nie bagaż doświadczeń ustroju narodowego[26], lecz narzucony przez socjaldemokratyczno-liberalną propagandę balast fałszywych oskarżeń - typowego produktu nurtu tzw. "kultury antyfaszystowskiej", które przyniósł okres denazifika-cji Zachodu po II wojnie światowej. Dzięki bielmu narzuconemu społeczeństwom europejskim zszokowanym zbrodniami hitleryzmu, udało się wrzucić nacjonalizm do tego samego worka co nazizm, który faktycznie był zaś jedynie jedną z form wy-naturzonego socjalizmu[27]. Polscy narodowcy w okresie międzywojennym (nawet radykałowie młodego pokolenia) - przy pewnym zafascynowaniu osiągnięciami społeczno-ekonomicznymi ustrojów państw sąsiednich - zawsze podkreślali jednak wielkie różnice dzielące ich zarówno od włoskiego faszyzmu jak i od niemieckiego hitleryzmu[28]. Różnice, które czyniły polski ruch narodowy ich adwersarzem. Dmowski zaś z całą mocą stwierdzał, że "czynnymi i zorganizowanymi przeciwni-kami nacjonalizmu są socjaliści".
Takie same sprzeczności dzielą narodową demokrację a'la Roman Dmowski od "demokracji" w wydaniu liberalnodemokratycznym[29], która - jak by nie pa-trzeć - wywindowała do władzy Adolfa Hitlera[30]. W przekonaniu autora Myśli… idea narodowa w polityce jest "skutkiem nieuchronnym demokratyzacji ustroju poli-tycznego i demokratyzacji kultury, czyli rozszerzenia jej na wszystkie warstwy spo-łeczeństwa". Tym samym Dmowski sięga do źródeł polskiego ruchu narodowe-go[31] i proponuje również nam, atakowanym przez współczesnych polityków lan-sujących zupełnie nowy typ patriotyzmu post-narodowego[32], patriotyzm równo-ważny z nacjonalizmem. Wedle jego słów miałby polegać on na: "ścisłym związku jednostki ze swym społeczeństwem, na traktowaniu wszystkich jego spraw i intere-sów jako swoje, bez względu na to, czy osobiście są one nam bliskie, na odczuwaniu jego krzywd nie tylko tam, gdzie nam one osobiście dolegają". W 1903 roku był to patriotyzm nowatorski, ale wydaje się, że mimo upływu czasu pozostał takim do-tychczas. Chociaż współczesność rzuca przedstawicielom idei narodowej pod nogi jeszcze większe przeszkody niż te, które widział ojciec polskiego nacjonalizmu 100 lat temu, jego recepty zdają się niewzruszone, jak np. ta dotycząca sposobu przeło-żenia zasad stworzonych przez narodową elitę na masowe życie społeczeństwa. Rolę elity widzi w osiągnięciu wpływu na władzę w państwie oraz kształtowaniu opinii publicznej, która w dziedzinie "unarodowiania" społeczeństwa przybrać musi formę przymusu moralnego. W rzeczywistości charakteryzującej się tym, że "państwo nie dba o interesy społeczeństwa, gdy nawet zachowuje się względem niego wrogo, cała przyszłość narodu leży w silnym rozwoju przymusu moralnego, w zdrowej i niewzruszonej opinii publicznej, narzucającej obowiązki obywatelskie tym, którzy do poczucia ich nie dorośli". I oto stajemy przed dylematem współczesnego człowieka, który musi wybrać między zwierzęcym "JA" i chrześcijańskim "MY"[33], między osobistym wygodnictwem, a trudną drogą bojownika o dobro wspólne[34]. W tym dylemacie autor Myśli… bez wahania wybiera z dumą tą drugą ścieżkę. "Postęp społeczeństwa - pisze - polega na ciągłych wysiłkach i osiąganych przez nie zmianach, a postęp ludzkości tworzy się przez ciągłe współubieganie się między narodami, przez ciągłą walkę". Stoi to w sprzeczności z tryumfującą obecnie ideologią konsumpcjonizmu stosowanego, połączonego z utopijną wiarą w system polityczny, który zapewni powszechną, beztroską egzystencję w globalnym świecie bez konfliktów, wojen i cierpienia, ale za to z tolerowaniem najohydniejszych zboczeń, aborcją, eutanazją itd., czyli całym dobrodziejstwem inwentarza tworu, który papież Jan Paweł II trafnie piętnuje mianem "cywilizacji śmierci". Jest to sprzeczne również z kulturową tradycją, do której należymy, a która daje bezdyskusyjny prymat wartościom duchowym nad materialnymi[35]. Już przed stuleciem, jakby przewidując dzisiejszą psychozę Nowego Porządku Światowego, Dmowski wyśmiewał naiwność marzeń o "szczęśliwym stanie społeczeństwa, w którym spokojnie zażywać będzie można wolności i innych dóbr ziemskich". Przeciwnie, przestrzega by w życiu społecznym nie bać się jasno i zdecydowanie wyrażać swoich negatywnych uczuć w stosunku do niektórych złych tego życia przejawów[36]. Nabiera to dziś, w czasach panowania złotego cielca w postaci "tolerancji", przybierającej formę narzucanej siłą bierności wobec ataków ideologii szkodzących zdrowiu moralnemu narodu, nowego wyrazu[37].
Edukacja narodowa jest od lat podstawą działań ruchów narodowych, które w dużej mierze wykraczają poza wąskie ramy partii politycznych, pretendując do miana ruchów społecznych. Jest ona również warunkiem przełożenia aspiracji narodowych elit na tory rzeczywistego zaistnienia "nowoczesnych" Polaków. Ogromnie ważną rolę pełni w tym oświata narodowa młodzieży i autor Myśli… nie ukrywa, że to do młodych kieruje przede wszystkim swoją książkę. Dziś obserwujemy niezwykłą nieczułość młodego pokolenia na kwestie narodowe i nie sposób nie obarczyć za to winą (tak jak kiedyś państw zaborczych) systemu komunistycznego i obecnego, pełnego wartości "europejskich", związanych jednak nie z dziedzictwem łacińskim, lecz oświeceniowymi normami etycznymi UE[38]. I znowu oddajmy głos Romanowi Dmowskiemu, który efekt takiej oświaty opisuje następująco (i niestety kolejny raz znajdujemy w nim paralele z dniem dzisiejszym): "Nowe pokolenie nauczyło się nowocześnie myśleć w rozmaitych oderwanych dziedzinach, poznało, przeważnie licho, nowe kierunki filozoficzne, naukowe i literackie, nawet nowe prądy społeczne Zachodu (...), ale o najdonioślejszych dla nich rzeczach, o ogólnych zagadnieniach ich własnego bytu narodowego, tak jak je dziś życie zmienia i wytwarza, nikt im książek nie napisał". Co więcej, "wychowanie moralne dzieci i młodzieży naszej, o ile nie polega na demoralizacji, przygotowuje z nich niedołęgów w życiu prywatnym i publicznym. System świadomej demoralizacji młodszego pokolenia (...) polega na cynicznym zachęcaniu synów do szukania na każdym kroku niższych przyjemności bez poczuwania się do jakichkolwiek obowiązków względem społeczeństwa".
I oto pytanie pobrzmiewające zrazu w tytule tego opracowania, traci znak za-pytania, a aktualność "Myśli nowoczesnego Polaka" założona a priori, w obliczu ar-gumentów opartych na relewantności myśli Dmowskiego z rzeczywistością III RP, de facto nabiera cech autentyzmu. W mnogości wszystkich tych złotych myśli ojca pol-skiego ruchu narodowego zacytujmy na koniec jeszcze jedną, najsłynniejszą, ale jak-że słusznie, gdyż stanowiącą pigułkę, w której zawiera się cała ideologia narodowa, jaką powinien kierować się dla dobra swego narodu i państwa każdy nowoczesny Polak:
"Jestem Polakiem - więc mam obowiązki polskie; są one tym większe
i tym silniej się do nich poczuwam, im wyższy przedstawiam typ człowieka".

Przypisy:

1) Wszystkie cytaty dotyczące tytułowej pracy pochodzą z wydawnictwa: R. Dmowski, Myśli nowoczesnego Polaka, Nortom, Wrocław 2002.
2) Rozumowanie takie Dmowski uzasadniał następująco: "Życie narodowe szybko idzie naprzód, usuwając jedne, tworząc inne pierwiastki bytu narodowego".
3) Pół wieku polityki, z Wiesławem Chrzanowskim rozmawiają Piotr Mirecki i Bogusław Kiernicki, Warszawa 1997; Zob. również: S. Niesiołowski, 60 lat od śmierci Romana Dmowskiego, "W Drodze" 1999, nr 3 (307).
4) K. Kawalec, Roman Dmowski, Warszawa 1996.
5) Por.: M. Jurek, Wiosna Narodu, "Christianitas" 2002, nr 13.
6) S. Niesiołowski, op. cit.
7) Zob.: M. Kułakowski, Roman Dmowski w świetle listów i wspomnień, t. 2, Londyn 1972.
8) R. Dmowski, Podstawy polityki polskiej, "Przegląd Wszechpolski" 1905; w ramach Myśli nowoczesnego Polaka, tekst (jako dopełnienie) ukazał się w trzecim wydaniu z 1907 r.
9) S. Niesiołowski, op. cit.
10) Zob.: N. Bończa-Tomaszewski, Demokratyczna geneza nacjonalizmu, Fronda, Warszawa 2001.
11) Zob. np.: J. Mosdorf, Wczoraj i jutro, cz. II, Warszawa 1938; A. Doboszyński, Studia Polityczne, Na uchodztwie - 1947; A. Doboszyński, Ustrój państwa narodowego, ProLog, Warszawa 1995; B. Byrzykowski, Silny naród, Pressto, Warszawa 1998; A. Gmurczyk, Rewolucja integralna, Instytut Narodowo-Radykalny, Warszawa 2000; P. Szeliga, Szlachectwo ducha. Zakon ideowy narodu polskiego, "Szczerbiec" 2001, nr 8-10 (118-120).
12) Z drugiej strony postulaty, by współczesne europejskie ruchy narodowe skierowane były dziś jedynie na obronę rasy i barykadowanie się przed zmianami związanymi z rozwojem świata, grozi zamknięciem się przed nim i - przed czym przestrzegał Dmowski - całkowitą utratą politycznej i kulturalnej konkurencyjności; Por.: A. Gwiazda, Krótka nota o bankructwie (i przyszłości) nacjonalizmu, "Templum" nr 1/2001.
13) "Narody dzielne, przydatne do walki, tylko w walce wyrastają".
14) Por.: Z. Balicki, Egoizm narodowy wobec etyki, Lwów 1902; Jednakże tylko zharmonizowanie "egoizmu narodowego" z uniwersalizmem katolickim zapobiegnie zamknięciu się przed światem co grozi wynaturzeniami w społeczności państwa narodowo jednorodnego. Archaiczny z pozoru stereotyp Polaka-katolika jawi się w tym świetle tworem archetypicznym, jako naturalny, najbardziej optymalny model społeczny. Nauka Kościoła powszechnego zapewnia bowiem katolika, że narody są naturalnym wytworem swej odrębności; Zob.: A. Doboszyński, Teoria Narodu, ProLog, Warszawa 1993; O relacjach między nacjonalizmem i uniwersalizmem zob.: M. Sieniawski, Z rozważań nad narodowym radykalizmem, Londyn 1942; O współczesnym rozumieniu egoizmu narodowego zob.: P. Tomaszewski, Nowoczesne rozumienie egoizmu narodowego, [w:] P. Tomaszewski, Piąte pokolenie. W pochwale reakcji, Komisja Uczelniana NZS UMK, Toruń 2002, s.13-23.
15) Mesjanizm uważał Dmowski za przejaw wyjątkowej bierności umysłowej, jak to poetycko ujął: "szamotanie się wielkich duchów usiłujących znaleźć wyjście z labiryntu sprzeczności, jakim przedstawiał im się byt własnej ojczyzny".
16) Kontynuując tą myśl Dmowski, już zupełnie humorystycznie, dodaje, że ta idea narodu wybranego tak łatwo się u nas przyjęła "dzięki bliskiemu pożyciu z Żydami - tylko, ponieważ oni uważają się za naród wybrany do krzywdzenia i wyzyskiwania innych, my, nie chcąc im robić konkurencji i psuć sobie z nimi stosunku, uznajemy się za wybranych do tego, by być krzywdzonymi".
17) Starzejące się (wedle znaczenia sformułowanego w przez R. Dmowskiego) narody europejskie pragną uleczyć się pigułką socjalistycznego kolektywizmu, zrzucając odpowiedzialność za swój byt na barki totalistycznych władz Unii Europejskiej. Temat idei federacyjnych podejmuje A. Doboszyński, Teoria..., op. cit.
18) Zob.: P. Szeliga, Szlachectwo ducha. Zakon ideowy narodu polskiego, "Szczerbiec" 2001, nr 8-10 (118-120).
19) "Masa ma taką elitę, na jaką zasługuje, elita ma taką masę, jaką sobie wychowa"; A. Doboszyński, Ustrój państwa..., op. cit.
20) Dziś powiedzielibyśmy "euroregionalnych".
21) Najlepiej, gdyby była to "demokracja chrześcijańska", w znaczeniu, jakie nadał jej papież Leon XIII w encyklikach Rerum novarum i Graves de communi; Por.: J. Stefanowicz, Chrześcijańska demokracja, Warszawa 1963.
22) Zob.: A. Doboszyński, Ustrój państwa..., op. cit.
23) Początek takiemu obliczu demokracji dał rok 1789. "Demokracja nowoczesna to demokracja klasyczna w stanie grzechu śmiertelnego" - J. Madiran, Dwie demokracje, "bruLion" 1998, nr 1; Zob. również: J. Bartyzel, Katolicka teologia polityczna w XX wieku, "Christianitas" 2002, nr 13.
24) "Federacja celem czy środkiem?" - pytał już w 1943 r. Adam Doboszyński i odpowiadając nie wahał się wskazać na to drugie. Pisał: "Federacja utrzyma się tylko wtedy, jeśli w jej ramach narasta wielki naród"; A. Doboszyński, Teoria..., op. cit.
25) Socjalizm to wg jednych bękart "burzliwego romansu liberalizmu i konserwatyzmu" (M. Machaj, Cała prawda o UE, "Najwyższy Czas" 2002, nr 51-52 (657-658), wg innych - radykalniejszy syn demoliberalizmu - główna siła Rewolucji. "Oddziałem szturmowym" Rewolucji jest zaś w tym wypadku komunizm (J. Bartyzel, op. cit.).
26) Efekty płynące z szerokiego poparcia społecznego dla endecji w okresie międzywojennym dały pozytywnie znać o sobie np. podczas ogólnonarodowego oporu hitlerowskiemu okupantowi w latach 1939-1945. Opór ten był proporcjonalnie związany ze stopniem zorganizowania ruchu narodowego na danym terenie w okresie przedwojennym.
27) L. von Mises, Planowany chaos, Instytut Liberalno-Konserwatywny, Lublin 1995
28) Zob. np.: S. Grzelecki, Faszyzm - narodowy socjalizm, "Nowy Ład", kwiecień 1938; S. Grzelecki, Narodowy radykalizm na tle współczesnych doktryn nacjonalistycznych, "Nowy Ład", sierpień 1938.
29) Jak zauważa Pierre Manent, rozbieżność drogi narodu i demokracji byłaby fizycznie możliwa jedynie pod warunkiem, że pojawi się nowa, zastępująca naród platforma działania demokracji. Takiej platformy jednak dotąd nie znaleziono, choć próbuje się metodą dr. Frankensteina tchnąć życie w martwy byt zwany narodem europejskim. Jak dotąd stoi jednak za nim ideologiczna pustka; Por.: P. Manent, Demokracja bez narodu?, "Templum" nr 1/2001; Zob. również: A. Doboszyński, Teoria..., op. cit.
30) N. Bończa-Tomaszewski, Demokratyczne źródła faszyzmu, "Fronda" 1999, nr 15/16.
31) N. Bończa-Tomaszewski, Demokratyczna geneza..., op. cit.
32) Podczas konferencji pt.: "Tożsamość narodowa Polaków w przyszłej Europie" zorganizowanej przez Fundację "Instytut Lecha Wałęsy" w Warszawie 27.04.2002 r. Jan Maria Rokita (SKL) przekonywał, że tożsamość narodowa nie powinna być dziś związana z suwerennym państwem, które obecnie nie jest nikomu potrzebne; Zob.: P. Szeliga, Od Galla Anonima do karpia po żydowsku, "Nowa Myśl Polska" 2002, nr 20 (37).
33) Związkom polskiej idei narodowej z nauką Kościoła katolickiego i etyką katolicką poświęcony został osobny rozdział, dodany do Myśli nowoczesnego Polaka w trzecim wydaniu z 1907 r.
34) Charles Maurras twierdził, że "jeśli nacjonalizm jest kompletny, jeśli jest logiczny, to prowadzi praktycznie do obrony religii i społeczeństwa"; Za: J. Bartyzel, op. cit.
35) Por.: M. Bechta, W poszukiwaniu utraconego dziedzictwa, "Templum", nr 1/2001.
36) Zjawiskiem reakcji zorganizowanego ruchu narodowego na osłabianie morale społeczeństwa w okresie międzywojennym zajmowałem się opisując publiczny sprzeciw wobec lansowania tzw. zdobyczy rewolucji oświeceniowej w artykule Narodowe elity i społeczna samoobrona, "Szczerbiec" 2002, nr 3-4 (123-124).
37) "Kto naprawdę umie kochać, umie i nienawidzić. Nienawidzę ludzi nikczemnych (...). Nienawidzę nauczycieli, którzy mając z powołania swego obowiązek uczyć i wychowywać młodzież, znęcają się nad nią, zabijając jej siły fizyczne w zarodku, znieprawiając ją moralnie, powstrzymują lub wypaczają jej rozwój umysłowy. Nienawidzę sędziów, którzy miast czynić sprawiedliwość, nadużywają prawa do obrony tych lub innych interesów, do prześladowania politycznych przeciwników. Nienawidzę urzędników, którzy będąc organami machiny państwowej, powinni ułatwiać organizację życia i przyczyniać się do jego postępu, a tymczasem pracują nad unicestwieniem najlepszych wysiłków, nad powstrzymywaniem, a nawet cofnięciem, życia w jego rozwoju. Nienawidzę duchownych, którzy postawieni dla podnoszenia ludu moralnie i zaopatrzeni w tym celu w tak potężne środki jak konfesjonał i kazalnica, używają ich na rzecz bieżących interesów politycznych".
38) Zob.: R. Nogacki, Mity założycielskie Nowego Wspaniałego Świata, "Szczerbiec" 2001, nr 4-5 (114-115).

Dariusz Magier
POWRÓT
 
© Dariusz Magier. Prawa autorskie zastrzeżone.
Pierwodruk: "Myśli nowoczesnego Polaka" - sto lat później, "Templum Novum", nr 1/2