A {color: #000000;} A:link {color: #000000; text-decoration:none} A:visited {color: #000000; text-decoration:none} A:hover {color: #000000; text-decoration:none; color:#FF0000}
INTERPRETACJE INTERPRETACJI. KILKA UWAG O METODOLOGII I HEURYSTYCE NA KANWIE ARTYKUŁU MARCINA GOMÓŁKI: KOMUNISTYCZNA PARTIA POLSKI W POWIECIE ŁUKOWSKIM ("ROCZNIK BIALSKOPODLSKI", T. 12/2004, S. 77-95) |
Piętnaście lat po upadku systemu
komunistycznego w Polsce znaczna część naszej
współczesnej historiografii nadal nosi wyraźne piętno
ówczesnej metodologii. Szczególnie widoczne jest to w
obrębie historii najnowszej, kiedy zderzenie z mate-rializmem
historycznym, który sterował badaniami historycznymi po
1944 r. i blo-kował artykułowanie tradycyjnych w
historiografii pytań badawczych, razi najbar-dziej.
Niewątpliwie jest to związane z aktualnym stanem
pamięci i świadomości hi-storycznej, które wielokroć
znamionuje stosowanie fałszywych kryteriów ocen. Była-by
więc to owa poPeeReLowska mentalność, która
charakteryzuje dziś dużą część spo-łeczeństwa.
Tymczasem, jak zauważył Wojciech Roszkowski podczas 17.
Powszech-nego Zjazdu Historyków Polskich w Krakowie 16
września 2004 r., sednem ocen hi-storycznych nie jest,
dajmy na to, przyznanie racji prawicy bądź lewicy, ale
wyod-rębnienie kryteriów o charakterze nadrzędnym,
takich jak: niepodległość, prawo-rządność czy
samorządność[1]. Tomasz Merta konstatuje przytomnie (trawestując
Józefa Szujskiego), że taka "fałszywa polityka
może stać się bardzo łatwo mistrzynią fałszywej
historii. [Co więcej], fałszywej historii o niezwykłej
wprost sile oddziały-wania"[2]. *** Upiór materializmu historycznego, czyli zbioru metodologicznych dyrektyw o charakterze heurystycznym, jest jednak niezwykle żywotny i nadal krąży po polskiej historiografii. W okresie swojej świetności miał on przeogromny wpływ na tworze-nie się mitów historiograficznych, czyli tych fragmentów narracji historycznej, które bezrefleksyjnie powtarzane są w kolejnych pracach, chociaż ewidentnie należałoby je poddać solidnej weryfikacji. W ten sposób zmitologizowany obraz dziejów upo-wszechnia się i utrwala w społecznej pamięci historycznej, szczególnie zaś wtedy, gdy swoje źródła czerpie z ideologii sprzężonej z cenzurą. Z tego punktu widzenia historia tzw. Polski Ludowej, "była, i do pewnego stopnia jeszcze jest, jednym wiel-kim mitem" - zauważa Jerzy Topolski[3], wskazując równocześnie najbardziej roz-powszechnioną dyrektywę metodologiczną w PRL, a jednocześnie naczelny mit jej historiografii, tzw. czynnik ekonomiczny, czyli koncentrowanie wszelkich syntez histo-rycznych na opisie sytuacji gospodarczej[4] (marksistowski determinant rozwoju cywilizacji ludzkiej). Zauważmy, że ów czynnik ekonomiczny stanowi również oś artykułu Marcina Gomółki; oś wokół której zdaje się dopiero skupiać cała polityczna i ideologiczna otoczka omawianego ruchu politycznego. Nie inaczej odbierzemy wszak sformuło-wanie, że komitety folwarczne tworzone w latach 1918-1919 miały na celu "poprawę warunków mieszkaniowych i podniesienie płac" biedoty folwarcznej (s. 79), podczas gdy nie rodzi wątpliwości, że główną inspiracją dla powstawania komitetów fol-warcznych, jako odmiany komitetów rewolucyjnych (rewkomów), były sowieckie wytyczne tworzenia rad delegatów robotniczych, mających stanowić alternatywę dla kształtujących się dopiero organów polskiej władzy państwowej[5]. *** Główną wątpliwość heurystyczną, jaką rodzi lektura artykułu Komunistyczna Partia Polski w powiecie łukowskim, jest dokonany przez Autora wybór źródeł histo-rycznych. Zgadzając się z Jerzym Giedyminem, że źródłem historycznym jest wszel-ki przedmiot, przydatny do poznania faktów historycznych[6], ba, nie tylko przed-miot, ale wszystko, co może pomóc w odtworzeniu obrazu przeszłości i wysunięciu argumentów na rzecz tworzonej właśnie jego rekonstrukcji[7], nie możemy oczywi-ście spośród nich wykluczyć wspomnień łukowskich działaczy komunistycznych, na których oparł swój artykuł M. Gomółka. Jak jednak wiemy, klasyczny podział źródeł historycznych mówi o źródłach bezpośrednich - najbardziej (jakoby bezpośrednio) odtwarzających przeszłą rzeczywistość, oraz pośrednich - obraz przeszłej rzeczywi-stości odtwarzających za pośrednictwem informatora, który jest jednocześnie auto-rem tegoż źródła. J. Topolski dorzuca do tej klasyfikacji jeszcze jeden poziom podzia-łu, który tylko częściowo pokrywa się z wymienionym wyżej podziałem klasycz-nym, dzieląc źródła na adresowane i nieadresowane[8]. Zauważmy, że główne kry-terium podziału stanowi tu istnienie (lub nie) autora źródła, czyli informatora, który swoją relację adresuje do znanego sobie odbiorcy. Zatem naczelny problem w tym zagadnieniu to istnienie (lub nie) relacji perswazji między autorem źródła a odbiorcą informacji (w naszym przypadku - historykiem). Podczas gdy źródła nieadresowane klasyfikacyjnie stoją blisko źródeł bezpośrednich, powtórzmy - bezpośrednio (jako-by) odbijających przeszłość, źródła adresowane niosą ze sobą cały bagaż perswazyj-ny, wielokroć mający za zadanie przekonanie odbiorcy (historyka) do swoich racji. Słowem do tego, że przekazują prawdę. Trudnością, na którą sam skazał się M. Gomółka, był wybór jedynie źródeł pośrednich adresowanych - wspomnień działaczy Komunistycznej Partii Polski (KPP): Piotra Borsuka, Józefa Kalinowskiego, Franciszka Śledzia i Aleksandra Ciołka, przechowywanych w Muzeum Regionalnym w Łukowie. Komuniści łukowscy (in-formatorzy) adresują swój przekaz do bardzo skonkretyzowanego, znanego sobie odbiorcy, którym jest potomność, widziana przez pryzmat realnego socjalizmu Polski Ludowej, co niewątpliwie ukształtowało ich konstrukcję i charakter narracyjny. W samej istocie tych źródeł tkwią interpretacje dokonane już przez ich autorów, a - jak zauważa J. Topolski - "historyk, chcąc wydobyć z takich źródeł informacje, musi przeprowadzić swoją interpretację, tzn. dokonać interpretacji interpretacji już zawar-tej w źródle"[9]. Jest to zadanie tym trudniejsze, że właściwie nigdy nie dowiemy się, w jakim stosunku do ówczesnej rzeczywistości pozostaje źródło pośrednie adreso-wane, w naszym przypadku wspomnienia komunistów. Słowem czy informacje te są prawdziwe, czy też nie[10]. Tyle z punktu widzenia metodologii, natomiast wyraźnym niedociągnięciem heurystycznym było nie zapoznanie się ze stanem badań dotyczących KPP w tej części Lubelszczyzny i nie skonfrontowanie danych, zawartych we wspomnieniach łukowskich komunistów, z najnowszą literaturą przedmiotu. Wszak nie może zastąpić jej wczesnoPeeReLowskie opracowanie Stanisława Krzykały[11], na które powołuje się Autor. Mimo że przebogata literatura dotycząca KPP w Polsce i w samym województwie lubelskim pochodzi sprzed 1989 r. i cechuje ją znaczny stopień ideologizacji, w sferze statystycznej zawiera jednak wiele informacji, które mogłyby nie tylko wzbogacić zawartość treściową artykułu M. Gomółki, ale przede wszystkim zastąpić pewnikami liczne tezy, które Autor wysuwa, wyważając niejako drzwi otwarte już przez innych. Tak odczytać można bowiem twierdzenie, że "nie wydaje się jednak, by [PSL "Wyzwolenie"] uznało komunistów za równoprawnego partnera politycznego" (s. 78) lub, że "zdaniem autora relacji front ludowy wcale nie dążył do odrywania ludzi od wiary i tradycji" (s. 91). Nie wspominając już nawet o potrzebie wykorzystania, fundamentalnej dla odzwierciedlenia statystycznego obrazu KPP w województwie lubelskim, pracy Emila Horocha[12], która nie tylko skonfrontowałaby relacje działaczy komunistycznych (zwłaszcza dotyczących stanu ilościowego komórki łukowskiej partii komunistycznej) ze źródłami bezpośrednimi, ale również przyczyniła się do wyjaśnienia różnic w pisowni nazwisk niektórych łukowskich kapepowców, jak np. Piotr Piasko (u M. Gomółki) - Praszka (u E. Horocha); Leon Sitarski (u M. Gomółki) - Sitkowski (u E. Horocha)[13]. Tymczasem Autor artykułu Komunistyczna Partia Polski w powiecie łukowskim wybrał bardzo trudną drogę i nie wydaje się, by udało mu się szczęśliwie ją poko-nać[14]. Historyk bowiem obserwuje świat zewnętrzny badanego okresu za pośrednictwem źródeł. Musi go obserwować z całym bagażem interpretacji, które podsuwa mu nieustannie autor źródła adresowanego. To borykanie się ze źródłem, widać doskonale w pracy M. Gomółki. Czytelnik jego narracji odnosi wrażenie, że Autor zasiadł do pisania artykułu co prawda z prawidłowym odruchem, wynikającym z przemian, które przyczyniły się do upadku PRL-u, jednak interpretacja interpretacji wspomnień, jakie ma aktualnie na warsztacie, przeprowadzana jest jakby na siłę. Wnioski nie są efektem analizy źródła. Nie mogło być inaczej. Źródło historyczne to bowiem twór niezwykle złożony, co oznacza, że musi zostać poddane szczegółowej krytyce. Informacje źródłowe - sformułowanie powszechnie występujące w naukach historycznych, to przede wszystkim informacje krytycznie rozpatrzone, czyli - jak chce tego J. Topolski - "profesjonalnie uznane za dostatecznie wiarygodne, w każdym razie opatrzone od-powiednią etykietą wiarygodności"[15]. Dopiero wówczas może zostać ono poddane analizie. A to właśnie analiza, nie samo źródło, staje się podstawą, na której może zostać oparta narracja historyczna. W omawianym przypadku szczególnie razi brak informacji bazowych. Te zaś wydobyć można jedynie ze źródeł o bardzo niskim stopniu nasycenia interpretacją. To właśnie w informacjach bazowych - jak przekonuje J. Topolski - "tkwi odpo-wiedź na to, na ile historyk zbliżył się do prawdy"[16]. Samorezygnacja z pogłębienia zakresu wiedzy poprzez sięgnięcie do innego rodzaju źródeł, dotyczących całego zakresu badanego przedmiotu, znacznie ograni-czyła możliwości Autora Komunistycznej Partii Polski w powiecie łukowskim. Przede wszystkim dlatego, że źródło jest w stanie odpowiedzieć tylko na te pytania, które historyk mu postawi, jest zatem - by nadal pozostać w stylistyce zaproponowanej przez J. Topolskiego - zrelatywizowane tak w stosunku do badanej kwestii, jak rów-nież do wiedzy badacza oraz reguł postępowania, jakimi się on kieruje[17]. Historyk odczytuje źródła w zakresie swej wiedzy i sytemu wartości, pamiętajmy jednak, że wiedzę tę czerpie zarazem z tychże źródeł i stanowi z nimi pewien układ scalony[18]. J. Topolski nie waha się stwierdzić, że obcując ze źródłem historyk kształtuje swój system wartości[19]. Kolejnym dopiero etapem będzie recepcja jego dzieła przez czytelnika w następstwie aktu lektury, która - jak twierdzi Paul Ricoeur - stanowi w gruncie rzeczy re-lekturę (ponowną lekturę świata i siebie), reorganizującą świadomość historyczną odbiorcy narracji[20]. Dlatego tak istotne jest, by historyk, który bada przeszłość i chce podzielić się swymi obserwacjami ze społeczeństwem, dobrze rozważył, jaki wpływ wywrą one na losy wspólnoty, w której żyje[21]. *** Ze zdobyczy metodologicznych wyrosłych na przemianach roku 1989 Autor Komunistycznej Partii Polski w powiecie łukowskim wyniósł przekonanie o absolutnej potrzebie obiektywizmu, który próbuje wcielać w życie. Na gruncie wybranych prze-zeń źródeł, które - można odnieść takie wrażenie - traktuje M. Gomółka jako prawdę jednej strony, kruszy się jednak klasyczna koncepcja prawdy historycznej. Zgodnie z prawidłami metodologii, powoduje to wzrost znaczenia subiektywnego stosunku historyka do badanego materiału oraz przedmiotu, czyli obrazu rzeczywistości, któ-ry kreuje. Odbija się to niestety na odbiorze narracji historycznej, a w naszym przy-padku konfrontuje nie dość wyraziste zdanie Autora z jednostronnym, ideologicz-nym przekazem źródła. Tak jakby bał się on (Autor) dokonać oceny zjawisk, które opisuje. A przecież, jak zauważa T. Merta, "wartościowanie jest uprawnioną - i nie-uchronną - częścią historycznego badania"[22], zaś Frank Ankersmit w swej apologii subiektywności stwierdzi nawet, że "przywiązanie do wartości moralnych i poli-tycznych często owocuje tekstami historycznymi, które dają nam lepszą orientację w teraźniejszości oraz na przyszłość"[23]. Tym bardziej, że żadna historiografia nie jest (i nie może być) aideologiczna, gdyż nawet samo dążenie do jak największego obiek-tywizmu i samoprzekonanie, że przekazuje się prawdę - jest ideologią[24]. Tym sa-mym stwierdzenie, że narrator ma "jakiś" cel i "coś" chce osiągnąć, snując swą nar-rację, nie umniejsza jego prawa do przyznawania się do obiektywizmu[25]. Hans Gumbrecht dodaje, że "dążenie do ustanowienia dystansu poznawczego, który ma stanowić warunek obiektywnego doświadczenia historii, może przysłonić nam pra-gnienie bezpośredniego doświadczenia przeszłości, które najpełniej zaspokajamy wówczas, gdy nie szukamy takiego dystansu"[26]. Innym zjawiskiem, które stało się pewnym novum dla post-materialistycznego historyka, jest pluralizm historyczny, sprawiający, że na podstawie tych samych źródeł narratorzy mogą budować alternatywne względem siebie obrazy przeszłości. Zatem w czasach, gdy w świetle współczesnych metod badawczych narracja nie tyle ma na celu opisywanie i wyjaśnianie przeszłej rzeczywistości, co tej rzeczywistości konstruowanie (tzw. nowa socjologia)[27], czy też, jak chcą inni, reprezentowanie (re-presentatio - uobecnienie rzeczy za pomocą znaków)[28], oparcie się na jak najszerszym spektrum źródeł historycznych, czyli odpowiedni ich dobór, wydaje się dla uzyskania przez historyka cech jak największego obiektywizmu w oczach odbiorcy, rzeczą nader istotną. "Historia nie jest bowiem czymś danym" - zauważy Francis Fukuyama - "nie jest tylko katalogiem wszystkiego, co się w przeszłości zdarzyło, lecz świadomym wysiłkiem abstrahowania, oddzielenia zdarzeń ważnych od nieważnych"[29]. Interpretacja interpretacji wspomnień komunistów, na którą zdecydował się M. Gomółka, jest zaś o tyle niebezpieczna, że ideologia (a tematyka kapepowska jest nią w Polsce nadal wyraźnie przesiąknięta) zanurzona jest w społeczeństwie i rozwija się wraz z rytmem jego rozwoju. Jak przekonuje K. Pomian, "ideologia to [zaś] nic innego jak wiara [...], dla której przeszłość i teraźniejszość mogą nieść sens tylko z perspektywy przyszłości"[30]. Komunizm nie jest dla współczesnego Polaka już tym, czym był dla niego w latach dwudziestych i trzydziestych XX w. Ważnym więc (nowym) czynnikiem, który stanowi wyróżnik relacji: ideologia - historiografia, jest czas. Na szczególną rolę czasu teraźniejszego (i przyszłego) w uchwyceniu przeszłości zwracają uwagę m.in. David Carr i P. Ricoeur[31]. Wydaje się, że powyższe rozważania znacznie uprości zastąpienie słowa ideologia, znanym nam już pojęciem mit historyczny, które dodatkowo sprecyzuje przedmiot zainteresowania w naszych rozmyślaniach nad KPP. Jednakże, jeśli świat, a zatem i przeszłość, poznawany jest subiektywnie, a - jak chce Thomas Haskell - subiektywizm nie jest przeciwieństwem obiektywi-zmu[32], na narracji historycznej badacza, który kreuje przeszłą rzeczywistość, spo-czywa ogromna odpowiedzialność. Wynika ona bowiem z niezrozumienia terminu obiektywizm przez potencjalnego współczesnego odbiorcę, dla którego jest on zwią-zany z pojęciem prawdy. Prawdy jedynej, do której historyk powinien stale zmierzać, jak chce tego pozytywistyczna szkoła historyczna, lub jednej z wielu prawd, między którymi toczy się dyskusja (postmodernizm). *** Mankamentem artykułu jest zastosowany przez Autora język narracji histo-rycznej. Nie ma wątpliwości, że jest to wpływ źródła, jak już wiemy, wspomnień działaczy kapepowskich adresowanych do peerelowskiego odbiorcy, obytego z ko-munistyczną nowomową. Co więcej, adresata tej nowomowy oczekującego. Dla współczesnego odbiorcy jednak będzie on albo niezrozumiały, albo - co gorsza - bę-dzie utrwalał metodologiczne doktryny materializmu historycznego. Tym bardziej, że - jak trafnie zauważa Maciej Bugajewski - "narracja historyczna [nieustannie] ry-walizuje z narracjami pamięci i fikcjami literackimi o nadanie kształtu akceptowa-nym społecznie wyobrażeniom o przeszłości"[33]. M. Gomółka, zderzywszy się przy konstruowaniu obrazu przeszłości z funkcjonującą w materiale źródłowym konwen-cją językową, nie dopasował języka swej narracji do wyrażanych treści. Tym samym z metodologicznego punktu widzenia nie był w stanie dostatecznie przybliżyć się do prawdy[34]. Oczywiście historyk nigdy nie jest w stanie uciec od języka źródła i w pew-nym sensie jest jego niewolnikiem, ważne jednak, by "w każdej chwili zdawał sobie sprawę z [...] granic reprezentacji [źródła] i naniesionych przez nie niebezpie-czeństw"[35]. Pod tym względem narracja historyczna artykułu Komunistyczna Partia Polski w powiecie łukowskim wyraźnie uległa językowi wspomnień, na których została oparta. Takie sformułowania jak: cel komunistów - "zniszczenie dotychczasowego burżuazyjnego systemu" (s. 77); "KPP [...] podjęła walkę z reakcją i burżuazją" (s. 78); "była to jakby pierwsza próba sił pomiędzy nową partią a burżuazyjnym systemem własności" (s. 79); "[KPP] prowadziła akcje uświadamiające na wsi" (s. 86); "terror przeciwko KPP" (s. 90), wyjęte są wprost ze stylistyki narracji historycznej Polski Ludowej. *** Zagadnienie przewartościowań w metodologii historii postPeeReLowskiej w środowisku naukowym podnoszone jest coraz częściej, ale też stanowi reakcję na ciągłe ukazywanie się prac historycznych, sformatowanych znanym kodem materializmu historycznego. Wszak w tym samym tomie "Rocznika Bialskopodlaskiego" Wiesław Charczuk wychwytuje podobne problemy w recenzowanej książce autorstwa Krystyny Jastrzębskiej[36]. Faktem jest, że gros literatury historycznej, nawet tej, która ukazała się po upadku komunizmu, tkwi w peerelowskiej mentalności i prezentuje zmitologizowany obraz dziejów, zwłaszcza najnowszych. Nie brakuje jednak opracowań, które przełamują te schematy i które powinny stać się kierunkowskazem dla autorów pragnących pozbyć się piętna postkomunistycznej metodologii. Sam J. Topolski u progu III Rzeczypospolitej zmierzył się z dotychczasową historiografią, nacechowaną polityczną cenzurą i - jako jej rezultatem - autocenzurą, w książce Historia Polski od czasów najdawniejszych do 1990 roku[37]. W zakresie interesującej nas w niniejszym szkicu tematyki komunistycznej, również na omawianym terenie, wymieńmy choćby prace: Piotra Gontarczyka, Polska Partia Robotnicza. Droga do władzy 1941-1944[38]; Mariusza Bechty, Rewolucja, mit, bandytyzm. Komuniści na Podlasiu w latach 1939-1944[39]; tegoż autora, Narodowo Radykalni. Obrona tradycji i ofensywa narodowa na Podlasiu w latach 1918-1939[40]. Metodologiczne rozpracowanie tejże problematyki znajdziemy natomiast w pracy Marka J. Chodakiewicza, Between Nazis and Soviets. A Case Study of Occupation Politics in Poland 1939-1947[41]. *** Odrzucenie metodologii peerelowskiej i zastosowanie klasycznych metod heurystycznych, które pozwoliłyby na dotarcie do odpowiedniej literatury i źródeł bezpośrednich adresowanych (akta poKaPePowskie przechowywane w Archiwum Akt Nowych w Warszawie) oraz nieadresowanych (akta instytucji wymiaru spra-wiedliwości, zwłaszcza Sądu Okręgowego w Siedlcach z okresu międzywojennego, przechowywane w Archiwum Państwowym w Siedlcach), a także cennych informa-cji zawartych w dokumentacji administracji państwowej (akta Wydziału Społeczno-Politycznego Urzędu Wojewódzkiego Lubelskiego) i następnie uzupełnienie ich źró-dłami pośrednimi adresowanymi (wspomnienia łukowskich działaczy KPP), mogło-by dopiero przynieść rezultaty zadowalające w metodologicznym sensie zbliżenia się do prawdy. *** W kontekście tematyki niniejszego szkicu nie znajduje się polemika z po-szczególnymi elementami narracji historycznej Autora Komunistycznej Partii Polski w powiecie łukowskim, niemniej niektóre z nich wzbudzają natychmiastowy sprzeciw, jak choćby stwierdzenie, że "praktycznie wszyscy" komuniści pochodzili z wielo-dzietnych rodzin chłopskich (s. 82), oparte na analizie czterech życiorysów. Wiado-mo zaś, że około 30% członków KPP stanowili Żydzi, przy czym to w ich rękach na przełomie lat dwudziestych i trzydziestych XX w. pozostawała faktyczna władza w poszczególnych komórkach siedleckiego Komitetu Okręgowego partii[42]. Nietrafne jest też sformułowanie, że KPP stanowiła przybudówkę Samopomocy Chłopskiej (s. 86) - raczej odwrotnie, oraz że KPP nie poparła zamachu majowego (s. 87), choć wiadomo, że zrazu opowiedziała się po stronie puczu Józefa Piłsudskiego, który w jej rozeznaniu miał ułatwić zaprowadzenie rządów robotniczo-chłopskich. Faktem jest jednak, że szybko (już po paru miesiącach) się z tego poparcia wycofała, głosząc ha-sło, iż był to zamach faszystowski[43]. *** Podsumowując nasze rozważania, powróćmy raz jeszcze do świadomości historycznej, tego elementu składającego się na warsztat badacza, który kształtuje historyka i bezpośrednio wpływa na jego stosunek do przeszłości. Ta zaś - jak zauważa W. Roszkowski - związana jest z formą edukacji historycznej, na którą składają się lektury i nauczyciele (mistrzowie). W obfitości tych pierwszych poszukujący jest w stanie wybrać prace najwartościowsze. Problem tkwić zaś może w zaszczepianiu metodologicznego schematu rodem z poprzedniego ustroju na postPeeReLowską rzeczywistość, co owocuje powtarzaniem odświeżonych tylko sloganów i ugruntowuje relatywizm[44]. Wypływające z tego twierdzenie, że jest jakoby wiele prawd o przeszłości, że istnieje prawda jednej i drugiej strony, niebezpiecznie wpisuje się w, jakże głośne dziś, nowe propozycje rozumienia historii, jako działalności jedynie narracyjno-literackiej, nie zaś zmierzającej do poznania przeszłości. Uzasadnieniem tego stanie się teza o nadużyciach historii, która miała traktować przeszłość instrumentalnie i z premedytacją zniekształcać ją dla celów politycznych i nie tylko[45]. W tym nurcie umieścimy także dążenie, by historię zastąpić pamięcią[46], jakoby antytezą historii, wolną "od opresywnych wymogów akademickiego warsztatu" i zawierającą jedynie to, "co zbiorowość rzeczywiście wyniosła z przeszłości"[47]. Nie wspominając już o takich efemerydach anglo-amerykańskiej teorii historiografii okresu końca historii, jak kulturowa tożsamość płci (gender), czy różnica płci biologicznej (sex), prezentujące skrajnie ideologiczne interpretacje historii[48]. Ten antypozytywizm narracji historycznej, pomimo osłabienia natarcia na zachodzie Europy i w USA po tzw. incydencie Sokala[49], dopiero teraz, pod mianem postmodernizmu, upowszechnia się w Polsce, lansując zerwanie z uznawaniem przeszłości jako niezależnego od badacza przedmiotu badania oraz przekonaniem, że celem pracy badawczej jest odkrywanie kolejnych prawd o przeszłej rzeczywistości. O ile zastosuje go historyk, który ma świadomość pozytywistycznej koncepcji prawdy historycznej, jako efektu klasycznej ścieżki badawczej, może to przynieść pozytywny efekt, zwłaszcza jako odpowiedź na wyzwania percepcyjności współczesnego społeczeństwa. Jak zauważa K. Pomian, historia w każdym swoim wcieleniu pretendowała przecież do opisywania faktów a nie fikcji[50] (co identyfikujemy jako opowiedzenie się za tradycyjną szkołą historyczną i interpretujemy, jako stanowczą konstatację istnienia jednej tylko historii, którą historycy zobowiązani są ukazywać w swej narracji. W konsekwencji dołączamy do grona tych, którzy twierdzą, że możliwa jest tylko jedna prawda, "być może nieosiągalna, ale jedyna"[51]). Gorzej, gdy pod pozorem postmodernizmu skrywać się będzie relatywizm, wyrosły z materializmu historycznego, przystosowanego pod naciskiem problemów bieżących do realiów III RP[52], za którym stoi po prostu ambiwalentny stosunek do przeszłości[53]. Wówczas to historia rzeczywiście zamienia się w sztukę (ars historia) - sztukę opowiadania, w której wiele prawd walczy ze sobą o tytuł prima inter parens. |
Przypisy: 1) W. Roszkowski, Pamięć historyczna 15 lat po upadku komunizmu, http://jazon.hist.edu.pl/ zjazd/ materialy/roszkowski.pdf. 2) T. Merta, Prawda i wspólnota, "Arcana", nr 61-62 (1-2/2005), s. 8. 3) J. Topolski, Jak się pisze i rozumie historię, Warszawa 1998, s. 272. 4) Ibidem, s. 271. 5) Zob. E. Horoch, Komunistyczna Partia Polski w województwie lubelskim w latach 1918-1938, Lublin 1993, s. 33. 6) J. Giedymin, Z problemów logicznych analizy historycznej, Poznań 1961, s. 45. 7) Por. J. Topolski, Metodologia historii, Warszawa 1984, rozdz. XVI. 8) J. Topolski, Jak się pisze..., s. 342. 9) Ibidem, s. 342-343. 10) Jak zauważa Krzysztof Pomian, "przewaga historyka nad uczestnikami wydarzeń polega na jego usytuowaniu w czasie: wie on, jak zakończyła się historia, której tworzeniu tamci poświęcili swoje życie. Toteż jego prawem, a nawet obowiązkiem jest to, by spośród ich perspektyw nie uznawać za swoją takiej czy innej, lecz stworzyć nową, która pozwala zrozumieć wszystkie" - K. Pomian, Oblicza dwudziestego wieku. Szkice historyczno-polityczne, Lublin 2002, s. 32-33. 11) S. Krzykała, Z dziejów KPP na Lubelszczyźnie 1918-1923, Lublin 1961. 12) E. Horoch, op. cit. 13) Ibidem, s. 24; M. Gomółka, Komunistyczna Partia Polski w powiecie łukowskim, "Rocznik Bialskopodlaski", t. 12/2004, s. 79. 14) Na swą obronę M. Gomółka może mieć ów odwieczny i nieunikniony dylemat historyka (który powtarzamy za Joan W. Scott), dotyczący jednocześnie potrzeby przyjęcia interpretacji oraz zwalczenia jej twórczej roli w konstruowaniu wiedzy - J. W. Scott, Po historii?, [w] Pamięć, etyka i historia. Anglo-amerykańska teoria historiografii lat dziewięćdziesiątych, red. E. Domańska, Poznań 2002, s. 32. 15) J. Topolski, Jak się pisze..., s. 380. 16) Ibidem, s. 385. 17) Idem, Teoria wiedzy historycznej, Poznań 1983, s. 251-277. 18) "Rzeczywistość historyczna oraz wartości etyczne i polityczne wyznawane przez historyka zbliżają się do siebie niepomiernie, tak iż trudno je rozróżnić" - F. Ankersmit, Pochwała subiektywności, [w] Pamięć..., s. 82. 19) J. Topolski, Jak się pisze..., s. 341. 20) P. Ricoeur, Reflexion faite. Autobiographie intellectuelle, Paris 1995, s. 74. 21) Zob. T. Merta, op. cit., s. 9. 22) Ibidem. 23) F. Ankersmit, Pochwała..., s. 79-80. 24) Por. J. Topolski, Jak się pisze..., s. 368; zob. również K. Pomian, Oblicza..., s. 131. 25) T. Merta, op. cit., s. 9. 26) H. U. Gumbrecht, Gdy przestaliśmy uczyć się historii, [w] Pamięć..., s. 205. 27) Zob. P. L. Berger, Th. Luckmann, D. Bloor, Społeczne tworzenie rzeczywistości, Warszawa 1983. "Paradoks historii polega na tym, że w istocie zajmuje się ona tworzeniem rzeczy, które w powszechnym przekonaniu tylko odkrywa. Przez tworzenie rozumiem nie tyle ich wymyślanie, ile ich konstruowanie w taki sposób, aby stały się prawomocnymi i spójnymi przedmiotami wiedzy" - J. W. Scott, op. cit., s. 207. 28) Zwolennik tekstu historycznego jako reprezentacji przeszłości, Frank Ankersmit, wyjaśnia ów termin następująco: "Ponieważ przeszłość jest przeszła - a więc nieobecna w teraźniejszości - potrzebujemy jej reprezentacji. Dziedzina nauki zwana historią istnieje po to, abyśmy mogli korzystać z tych reprezentacji przeszłości, które najlepiej spełniają funkcję tekstowych substytutów prawdziwej, choć nieobecnej, przeszłości" - F. Ankersmit, Pochwała..., s. 62. 29) F. Fukuyama, Koniec historii, Poznań 1992, s. 206. 30) K. Pomian, Oblicza..., s. 126. 31) D. Carr, Przyszła przeszłość. O hierarchizacji wymiarów czasu u Husserla, Dilthleya i Heideggera, [w] Wokół rozumienia. Studia z hermeneutyki, Kraków 1997, s. 127-138; M. Bugajewski, Historiografia i czas. Paula Ricoeura teoria poznania historycznego, Poznań 2002. 32) T. Haskell, Objectivity is not Neutrality: Rhetoric vs. Practice in Peter Novick's That Noble Dream, "History and Theory", 1990, No 2, s. 129-137 - za J. Topolski, Jak się pisze..., s. 374-375. 33) M. Bugajewski, op. cit., s. 22. 34) Według Paula Ricoeura odpowiednia artykulacja czasu stanowi najważniejszą funkcję narracji, którą zawsze cechować powinna odpowiednia temporalnie forma językowej ekspresji - P. Ricoeur, Temps et récit, t. 1, Paris 1983, s. 105. 35) J. Topolski, Jak się pisze..., s. 389-390. 36) K. Jastrzębska, Dzieje zaścianka szlacheckiego Jastrzębie. Między Domanicami a Wiśniewem, Siedlce 2003. Recenzja W. Charczuka - "Rocznik Bialskopodlaski", t. 12/2004, s. 321-327. 37) J. Topolski, Historia Polski od czasów najdawniejszych do 1990 roku, Warszawa-Kraków 1992. 38) P. Gontarczyk, Polska Partia Robotnicza. Droga do władzy 1941-1944, Warszawa 2003. 39) M. Bechta, Rewolucja, mit, bandytyzm. Komuniści na Podlasiu w latach 1939-1944, Biała Podlaska-Warszawa 2000. 40) Idem, Narodowo Radykalni. Obrona tradycji i ofensywa narodowa na Podlasiu w latach 1918-1939, Biała Podlaska 2004. 41) M. J. Chodakiewicz, Between Nazis and Soviets. A Case Study of Occupation Politics in Poland 1939-1947, Lanham-Boulder-New York-Toronto-Oxford 2004. 42) E. Horoch, op. cit., s. 108; zob. również: A. Albert, Najnowsza historia Polski 1914-1993, t. 1, Warszawa 1995, s. 154.; M. Bechta, Narodowo Radykalni..., s. 130; A. Zwoliński, Kościół i polityka, http://www.cyf-kr.edu.pl/~zykalino/ zwolinski21.htm; H. Cimek, Poglądy Komunistycznej Partii Polski na kwestię narodową. Sprawa rozwiązania partii, [w] Tragedia KPP, Warszawa 1989, s. 108-109. 43) Zob. H. Cimek, Komuniści a Polska (1918-1939), Warszawa 1989, s. 90-91. 44) W. Roszkowski, op. cit. 45) Zob. choćby G. G. Iggers, Użycia i nadużycia w historii: o odpowiedzialności historyka w przeszłości i obecnie, [w] Pamięć..., s. 105-115. 46) Zob. choćby: D. LaCapra, Psychoanaliza, pamięć i zwrot etyczny, [w] Pamięć..., s. 127-162; F. Ankersmit, Pamiętając Holocaust: żałoba i melancholia, [w] Pamięć..., s. 163-184. 47) N. Bończa-Tomaszewski, Pamięć przeciw Historii, "Fronda", nr 35/2005, s. 15. 48) Por. G. G. Iggers, op. cit., s. 112. 49) Alan Sokal w 1996 r. na łamach renomowanego "Social Text" opublikował artykuł, w którym bezznaczeniowa narracja zbudowana została za pomocą typowych słów-kluczy znanych postmodernistycznych naukowców. Pozbawionych sensu, ale utrzymanych w "obowiązującym" stylu. Nikt nie zauważył niedorzeczności, które A. Sokal zawarł w tekście, póki sam się do nich nie przyznał, dowodząc miałkości "postmodernistycznej naukowości". Od tego momentu datuje się w nauce Zachodu odchodzenie od upartego twierdzenia, że nie ma prawdy obiektywnej, a wszystko jest tekstem - zob. A. Sokal, J. Bricmont, Modne bzdury. O nadużyciach pojęć z zakresu nauk ścisłych przez postmodernistycznych intelektualistów, Warszawa 2004. 50) K. Pomian, Przeszłość jako przedmiot wiary, przeszłość jako przedmiot wiedzy, http://jazon.hist.edu.pl/ zjazd/materialy/pomian.pdf, streszczenie referatu wygłoszonego podczas 17. Powszechnego Zjazdu Historyków Polskich w Krakowie w dniu 17 IX 2004 r. 51) J. Topolski, Historia jako nauka po postmodernizmie, [w] Pamięć..., s. 32. 52) W. Roszkowski, op. cit. 53) Tym bardziej, że - jak przekonuje P. Ricoeur za pośrednictwem swej teorii świadomości historycznej - pisarstwo historyczne wpływa nie tylko na wyobrażenia o przeszłości, ale bierze również udział w formowaniu przyszłości i teraźniejszości. Brak zrozumienia tego faktu wpływa nie tylko na współczesny kryzys świadomości historycznej, ale także na ogólny kryzys kultury - M. Bugajewski, op. cit., s. 37. |
Dariusz Magier |
POWRÓT |
© Dariusz Magier. Prawa autorskie zastrzeżone. |